......usiadla obok niego ..... próbowala być mila ... to nie jego wina, że go nie kochala ... nie jest zlym czlowiekiem ... polożyl jej glowę na kolanach ... pomyślala, że teraz powinna go poglaskać po glowie, pobawić się jego wlosami ale nie umiala ... ciężka jak olów ręka nie chciala się podnieść do góry i polożyć na jego glowie ... patrzyla jak zasypia czlowiek zza szyby, czlowiek z innego świata, z innych klimatów ..."może serce mam za male ... bo dlaczego nie ma w nim miejsca na milość do niego" .... zupelnie nic .......
migam
30 lipca 2003 o 06:20
Ładnie piszesz.Dawno do Ciebie nie zaglądałem. I właśnie takie jak ta notki są osłodą całlego Twojego pisania o tęsknocie. Co za dużo to niezdrowo. Kązda, oddzielna notka o tęsknocie jest piękna, ale kiedy czyta się je po kolei, zaczyna to być monotonne, wręcz nudne. Tak jak nie można cały dzień jeść czekolady, tak i tu napisz coś o czymś innym, czy np. o tym drugim. Tak żeby było wszystko. Wtej chwili, z "kartek" bloga jawisz mi sie jako smutna, wychudła topielica, która cały czas siedzi w kącie i tęskni. I stan ten czasem przerwie podejściem do komputera, posiedzi ze trzy godziny i wraca na swoje miejsce, tęsknić. Ładnie tęsknisz, ale napisz więcej
zmieniona...
27 lipca 2003 o 16:56
no nie...o za male serce to bym "jej" w zyciu nie podejrzewala...a miejsca na milosc dla niego nie ma poniewaz serduszko jej jest zapelnione do resztek kim innym...tak moim skromnym zdaniem...
Dodaj komentarz