... że też mnie nikt przed napisaniem takiej notki w glowę nie walnie ..... jak zwykle pozostaje niesmak .... wylewa się ten mój cynizm jak jego opuchlizna ..... tak naprawdę to dużo tu mojej winy, bo gdybym bardziej się starala .... ale po co? przecież tak naprawdę wcale mi nie zależy i nie chcę żeby bylo lepiej ...chodzi tylko o to, żeby bylo "milej" teraz ..... bo tak naprawdę, to wolę kiedy się nie odzywa, bo mam spokój ...... bo tak naprawdę lubię kiedy wychodzi, bo jakoś mi swobodniej i przyjemniej .... i tak naprawdę nie robię nic, żeby to wszystko zmienić, bo gdzieś glęboko wiem, że nie chcę z nim być ... więc, czemu do cholery miala slużyć ta notka?...... żeby ten niesmak poczuć? czy żeby przeczytać na drugi dzień i wywnioskować, że to chyba moja wina ......
jak może Twoją winą być to, że nie chcesz z nim być..? do uczucia nie można zmusić, ale on chyba nie chce tego zrozumieć.. A blog jest własnie od tego, żebyś pisała co Ci leży na sercu, więc nie mów, że to bez sensu.. ściskam cieplutko.. :*
A.
11 lutego 2004 o 22:02
wiesz martyniu... byc moze to trudne.. ale może powinnaś skonczyc to jak najszybciej, mimo że COŚ was moze kiedys łaczylo i coś z Waszego sie zrodzilo nie powinnas dalej siebie tak meczyć... odetchnij...
Z drugiej strony- tango to bardzo trudny i jak dla mnie "niewygodny" taniec. A "Kaczuchy" można tańczyć samemu i zawsze jest w pyteczkę! Nie wiem czemu to miało służyć, ale i tak wcisnę "ZAPISZ"
a poczucie winy wygryza środek jak robak łabłko; za dużo masz go w sobie..bo wiesz: do tanga trzeba dwojga.
migam
10 lutego 2004 o 18:57
Nie jesteś winna, ani on nie jest winien. Nie pasujecie do siebie i tyle. I ty jesteś o tym przekonana i wiesz o tym. Jedyna twoja wina to to że tkwisz w tym
Dodaj komentarz