...............
…. to były bardzo mroźne święta, śniegu po kolana … pierwsze nasze i pierwsze oddzielnie …. każde z nas wsiadło w swój pociąg i pojechało w różne strony Polski … on na południe ja na północ… wróciliśmy na Sylwestra, ale dziwnym zrządzeniem losu nie mogliśmy bawić się razem… bawić …. chodziłam przez pół nocy szukając sprawnej budki telefonicznej, żeby móc złożyć mu życzenia …. dziś nie zdobyłabym się na taką odwagę, już po zmroku chodzę szybciej obserwując kątem oka każdego, kto oddycha mi za plecami …. ale wtedy liczyło się zupełnie coś innego ….
…to będą pierwsze święta ze świadomością, że nigdy nie będzie wspólnych …. i bez żalu do losu już mogę o tym głośno mówić …. już nie boli tak jak bolało, co roku ….
.... czytasz to, co tu piszę …. spokojnych i trzeźwych ….. i żeby nie bolało ……..
Dodaj komentarz