• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Martynia

Martynia

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • przyjaciólka
    • harley
  • śledzę ich losy
    • Ania
    • banshee
    • bmp
    • ciernista
    • cisza
    • codziejnik
    • elfica
    • eric
    • fanaberka
    • gdybym Ci powiedziała
    • gosia
    • Inna
    • iwcia
    • magic
    • naamah
    • okiem kobiety
    • sang
    • serducho
    • tatarak
    • wżsm
  • takie moje
    • Anna Jantar
    • Edward Stachura
    • Halina Poświatowska
    • Krystyna Janda
    • Mirosław Czyżykiewicz
    • Morcheeba
    • poema
    • Rafał Wojaczek
    • SDM

.............

... sprzątałam taką szufladę, w której to zawsze jest bałagan, choć sprząta się tam wielokrotnie częściej niż w innych .... szufladę, do której wkłada się wszystko i wszystko można w niej znaleźć .... na dnie leżały kolczyki, z którymi wiąże się urocza historia z biwakowych czasów kiedy to po piwo chodziło się ze słoikami lub garnkami, żeby nie płacić kaucji za kufle no i żeby ilości starczały dopóki słońce leniwie nie zaczynało przedzierać się przez gęste igliwie i zaglądać do namiotów ....

....było nas trzy ... właściwie jest do tej pory ...choć czasu jakby mniej ....

...blondynka ...szatynka i brunetka .... jedna zwiewna i powabna, druga zwiewność znała tylko z obserwacji sukienek na wietrze a trzecia wiatrem czesana na głowie i w głowie .... ale poczucie humoru miałyśmy jednakowe, znałyśmy się jak łyse konie .... spojrzeniem potrafiłyśmy wytłumaczyć sobie definicję kardiomiopatii ....

..... w zielonym namiocie obok mieszkał ojciec i dwóch synów ... łowili ryby, opalali się, pływali łódką ... z zaangażowaniem przyrządzali posiłki i biesiadowali do późna w nocy .... podobała mi się ta symbioza „jednego gatunku” .....

.... któregoś ranka obudziłam się z uczuciem tony na jednym uchu .... przy lusterku przeżyłam szok ...dolny płatek ucha  przypominał śliwkę węgierkę .... kolorem i wielkością ..... do dziś nie wiem, jak to się stało .......ale zapięcie od kolczyka zmieściło się pomiędzy jedną a drugą stroną dziurki w uchu ....  nigdy wcześniej i nigdy później tej przyjemności już nie miałam ....

... nie sposób było to wyjąć, ruszyć i cokolwiek jakkolwiek .... PKS (uwielbiam to słowo) najbliższy do pobliskiego miasteczka -jakieś 4 kilometry przez las, nie wiadomo, o której ....

...zapadła decyzja .... ojciec i dwóch synów ....

.... jeden jak mnie zobaczył to wziął  na ręce i zaniósł do samochodu ( do dziś nie wiem dlaczego, bo nogi miałam w porządku)....  zawiózł na pogotowie, cierpliwie czekał, aż lekarz skończył 30 sekundowy zabieg, wykupił receptę .... i zaprosił na śniadanie   .... on w dresach, ja w dresach ...  taka całkiem soute ....  i nieuczesana .... małe miasteczko budzące się ze snu ... rześkość po nocnym deszczu .... ziewające słońce ....

.... w piekarni kupił jeszcze ciepłe bułki ... w sklepie kefir ....

...usiedliśmy na jakiejś ławce a on najzwyczajniej w świecie mnie pocałował ... tak normalnie, naturalnie ..... jakby całował mnie od miesięcy, jakby jadł sześćdziesiąte ósme śniadanie ze mną, jakby nosił mnie na rękach nie tylko dosłownie i nie tylko raz .....

... następny tydzień to jedno z tych wspomnień łaskoczących przy oddychaniu ....

.... pewnego pięknego.... poszłyśmy na poziomki ...kiedy wróciłyśmy nie było zielonego namiotu ....  na moim materacu leżał zeszyt, w którym bazgroliłam jakieś myśli i wiersze ...a na zeszycie kolczyk, który oddał mu lekarz, a o którym zupełnie zapomniałam .....

.... nie było mi ani smutno , ani przykro ... tylko czułam się jakaś taka zawiedziona..... rozczarowana może ....bo chyba nie takiego pożegnania oczekiwałam ...  jednocześnie zaniepokojona ..... bo czyż to możliwe, że bez słowa tak ....? .....nijak ... że coś się stało może .....

....... po roku chyba spadł mi zeszyt z bazgrołami, otwierając się na ostatniej stronie ..... „musimy natychmiast jechać, mama miała zawał .... zadzwoń proszę ....odezwij się .... nawet nie wiem gdzie Cię szukać .... nie mogę dłużej czekać” ......

...... nie zadzwoniłam ....było za późno ....

 

02 czerwca 2006   Komentarze (16)
moje
03 czerwca 2006 o 22:51
smutno się skończyło.
Ja chyba bym spróbowała. Choćiaż może chciałaś, żeby ten człowiek kojarzył Ci się z nicyzm innym, tylko z poziomkami.
Wakacyjny podmuch wiatru...
hanka
03 czerwca 2006 o 12:34
Witaj po bradzo długim czasie.Maluch daje mi popalić .Teraz śpi a ja usiadłam do komputera i tak bardzo zatęskniłam za Twoimi literkami. NARESZCIE coś dla mnie.Przypomniałaś mi takie ciepłe chwile.Dziekuję.Tego potrzebowałam. I chyba nigdy nie jest za późno.Mam sama taką nadzieję.
hauser
03 czerwca 2006 o 04:20
I zachcialo mi sie calowac.
Bardzo.
I niekoniecznie tygodnia.
Kilku dni.
Albo, no dobra, nie będziemy się targować, godzin kilku chociaż, też.
martynia->placek
02 czerwca 2006 o 23:13
...u weteranów weteriańskiego nicka używasz?;) ...
placek
02 czerwca 2006 o 22:26
wymiękłem przy kardiomiopatii...:)
martynia->a
02 czerwca 2006 o 21:14
...tak w ogóle to cieszę się, że cię widzę:) ... napisz parę słów ....
martynia->a
02 czerwca 2006 o 21:12
...to było tylko preludium ... mogło się rozwinąć ale nie musiało ...kto wie jakby było gdyby .... za późno było już wtedy ... dziś nawet o tym nie myślę ... ot przypomniało się ....
a
02 czerwca 2006 o 20:54
za późno? ...skoro do dziś pamiętasz smak jego pocałunku...
_hmm
02 czerwca 2006 o 13:44
nigdy nie jest za pozno...
pia-> martynia
02 czerwca 2006 o 12:56
znałam:) ojciec, dwóch synów, namiot, łazanki;)tez byłyśmy trzy... i też zniknęli nagle... :)pełno zbiegów okoliczności.
ERRAD
02 czerwca 2006 o 12:51
Kiedyś, gdzieś tam pod grubą warstwą przykurzonego czasu, przeżyłem coś podobnego... Też nigdy więcej jej nie spotkałem...
martynia->pia
02 czerwca 2006 o 12:50
... nie przypominam sobie psa .... ale jak zapytałaś, to przestałam mieć pewność;) .... to tak, jak czasem nie wiesz czy znasz z autopsji czy z cudzych opowiadań .... znasz takich panów? może świat jest mniejszy niż nam sie wydaje?;)
martynia->jasna
02 czerwca 2006 o 12:50
.... to bardzo dobra liczba jest;) ....
jasna_dziewczynka
02 czerwca 2006 o 11:57
nas też jest trzy - blondynka, brunetka i ruda :-) nie sądzisz, że trzy to bardzo odpowiednia liczba? dwie to za mało a cztery to już za dużo - trzy w sam raz.
pia
02 czerwca 2006 o 11:40
martyniu... a nie mieli też psa? jamnika brązowego? Kropka się wabił.
w_ż_s_m
02 czerwca 2006 o 11:13
jakie to ładne. zupełnie inne od mojej przygody z namiotem w tle, kiedy to poznałam smak udaru słonecznego i zaliczyłam glebę 2x na odciunku jednometrowym [od sznurka do sznurka, na którym suszyły się gatki].

nie mam takiej szuflady. mam takie życie.

Dodaj komentarz

Martynia | Blogi