..............
..........jakoś specjalnie mi te upały nie przeszkadzają ... ciepłolubna jestem bardzo .... lato ma być latem a zima zimą ... wtedy lubię jak śniegu po pachy i mróz skrzypi pod nogami ...
.... lato to zawsze były ziemniaki z koperkiem u babci i zsiadłe mleko ... to żniwa i kostki podrapane bo się po jakimś rżysku biegało ...... w samych majtkach prawie ... to były włosy nieuczesane i opalone policzki ......... pamiętam taki charakterystyczny zapach poranka, kiedy prosto z łóżka wychodziło się na podwórko, żeby się z psem przywitać ... albo poszukać babci, która się gdzieś "w obejściu" kręciła ... pamiętam długie rozmowy ... kiedy obierała ziemniaki ... pieliła w ogródku .... kiedy wieczorem wyciągałam jej wsuwki z wielkiego koka ...... czasami żal, że nie można w życiu wrócić ....... jeszcze raz posmakować, powąchać ... a jeszcze lepiej byłoby naprawić, poprzestawiać ........... dobrze, że chociaż można zacząć wszystko od nowa, splunąć przez lewe ramię i spróbować ........
.... unikam takich retrospekcji ... takich „pułkowników” mojej wewnętrznej kinematografii ................... bo tęsknię .... ale dziś noc taka była piękna ......gorąca .... i tęskna .... się zebrało .... drodzy Państwo .... się zebrało ....
Też biegałam po rżysku i pies był, zapachy i smaki, jednak dzieciństwo uważam za najgorszy okres w życiu człowieka. Miło posłuchać sympatycznych wspomnień, dla mnie to jednak samotność, chyba największa jakiej doświadczyłam. Może dlatego, że nauczyłam się, czy raczej obłaskawiłam ja troszkę i tamta wydaje się większa?
Splunęłam, wiesz o tym doskonale. Drugi raz zrobiłabym to samo. To tak na potwierdzenie, że można, ale takie plucie zawsze jest na własny rachunek, nikt nie zapłaci za plującego.
Samotność, może była mi przeznaczona już jako płowej jak len kilkulatce? ;-)
to zaczyananie od nowa mnie bardzo zaintrygowało... i spluwanie;)
Dodaj komentarz