... się zastanawiam ...o co pojechali się modlić? .... o zdrowie, o sprawy ważne dla nich .... wszystkie legły gdzieś w tej przepaści ....
.....ile razy klękali tam ... ? .... z wiarą ... i umocnieni wracali już do swoich bliskich .... ile świątecznych obiadów już się gotowało ... uroczystych kolacji ...? ..... pamiątki dla matki, siostry, męża czy dziecka porozrzucane po zielonej trawie ....
(o. poradzila sobie Pani z szablonem. podziwiam...)
Malena
23 lipca 2007 o 17:01
Dzis z rana ogarnela mnie podobna refleksja.... zastanawialam sie jak Bog mogl zabrac ludzi ktorzy byli mu tak oddani? Ktorzy pragneli rozmawiac z nim przez modlitwe i byc blisko niego... I nigdy tego nie zrozumiec... Na mysl przychodzi mi jak zwykle w takich sytuacjach Hiob ... Pokoj ich duszom ...
Kiedy przeczytałam Twoją notkę-coś się stało, po komentarzach innych-wypadek drogowy. Oni umarli pewnie pełni nadziei, tylko czy ich bliscy tę nadzieję odzyskają...
Martynia. Tak się przyzwyczaiłam się do wyglądu Twojego bloga. Jest taki uspokajający. Raczej był. Dziś weszłam, myślałam, że może zdążyłaś wrzucić ten szablon z powrotem. Będę na niego czekać :)
(o. poradzila sobie Pani z szablonem. podziwiam...)
(p.s. obok tematu - ale dobrze ze pomalenku wygladamy jak dawniej...)
Dodaj komentarz