... najpierw przyjechał po mnie do pracy i pojechaliśmy nad jezioro ...do lasu właściwie nad jeziorem ....przyjemnie tak stać i patrzeć w dal, kiedy stoi za mną i mnie obejmuje w pół ...kiedy trzyma ręce na moim brzuchu a ja swoje na jego rękach ...rozmawialiśmy o szczęściu ... mówił, że to w sumie chwile w życiu ... "teraz jest na przykład bardzo fajnie"... potem z nim "pracowałam" ....pojechaliśmy na reportaż ... wciąż rozmawiamy, dużo .... o wszystkim .... ...potem byliśmy u niego .... więcej niż dotąd rozmawiamy o uczuciach ... tylko to takie zaowalowane jeszcze ... mówimy nie nazywając po imieniu ... ... wciąż mnie zastanawia to jak do siebie pasujemy w łóżku ... pasujemy jak dwie łyżeczki ... jakby każda część naszego ciała była stworzona do części tego drugiego ... i pasujemy bo rozumiemy się bez słów .... ...i wiem, że nie kłamie mówiąc, że nigdy nie było mu tak dobrze z nikim... bo widzę to ... bo i mnie nigdy tak dobrze nie było ....
Wszystko zależy od punktu widzenia... pojęcie szczęście również. Gdy nie miało się tego, co trwa i trwa, to szczęściem są chwile... oby trwały wiecznie.
Dziś w fabryce, na śniadaniu, jedna jeszcze młoda laska stwierdziła, że to dobrze „tak na odległość”, bo się nie można znudzić i człowiek się nie kłóci… I tak sobie teraz przy Wojaku mocnym kombinuję – nie ma jednej recepty. Bo ludzie mają różne potrzeby, a i to mało, jak chodzi o rozwiązanie zagadki „dopasowania”. Weźmy dwie osoby, dla których najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa i jednej da je pełny trzos, a drugiej, tak zwana, pomocna dłoń. I nie da się tu przyłożyć jednej miary, by stwierdzić, co lepsze. Nie podlega porównaniom. Ale i to nie wszystko, bo jak wyjaśnić zagadkę wzajemnego przyciągania? Ostatnimi czasy w modzie jest chemia, tylko co po niej dwojgu czujących ją, jeśli on obdarzony sowicie przez naturę, a ona nie ma aż tak wielkich możliwości ugoszczenia? Czyżby wzory chemiczne wirujące wokół każdego z nas brały również i to pod uwagę?
Uwarunkowania – anatomiczne, genetyczne, wyniesione z dzieciństwa i późniejsz
"są godziny, które liczą się podwójnie, i lata niewarte jednego dnia"...
ostatnio ciągle o tym myślę. a Ty, Martyniu?
iwcia-iwon
24 kwietnia 2008 o 14:37
nie wiem czemu ale wydaje mi sie że szczęscie to wcale nie chwile - takie przebłyski slonca zza gradowych chmur tylko coś stalego, co trwa, czasmi przemija ale powraca.. no ale tak mi się wydaje może...
Uwarunkowania – anatomiczne, genetyczne, wyniesione z dzieciństwa i późniejsz
ostatnio ciągle o tym myślę. a Ty, Martyniu?
Dodaj komentarz