............
….powtórzę się …ale nie macie pojęcia ile znaczą Wasze słowa …jak bardzo mi pomagacie i wspieracie …
…. To było chyba jedno z najbardziej udanych naszych spotkań …wiele się wyjaśniło… rozmawialiśmy bardzo poważnie … ale też mnóstwo było śmiechu …i …miłości … nie ulega wątpliwości jak bardzo kocha ….
…powiedziałam mu o swoich oczekiwaniach, o tym jak wyobrażam sobie najbliższą przyszłość …chyba spadł mu kamień z serca, mnie też …
… nie zamierzam się do niego przeprowadzać dopóki nie ułożę sobie wszystkiego tutaj… w sobotę miałam poważną rozmowę z jeszcze moim mężem … wydawało mi się, że zrozumiał, że nas już nie ma … płakał… nawet go przytuliłam … powiedziałam, że rozumiem jego ból, że wiem jak cierpi ale nie potrafię z nim być … nie kocham i wszystkie inne argumenty nie mają już znaczenia …że nie chcę prać brudów, szukać winnych … dla dzieci trzeba to tak poukładać abyśmy wszyscy cierpieli jak najmniej … zgodził się ze mną i podziękował mi, że tak „się z nim żegnam”… od tamtej pory jest idealny ..i nie pomaga mi tym…. Mam wrażenie, że jednak nadzieja pozostała….
….K. …. Przedstawiłam wizję … moje dzieci nie są takimi, które bierze się pod pachę i przeprowadza z nimi do innego Pana … dwójka starszych ma plany i nie są to plany związane z jakąkolwiek przeprowadzką … jeśli już to daleko gdzie indziej … najmłodsza …cóż …zaczęła gimnazjum … nawet jeśli my zdecydujemy się być razem… nie sądzę aby z dnia na dzień chciała zmienić szkołę i być natychmiast , stale ze mną … to musi mieć swój czas … dlatego i moje przejście nie może być natychmiastowym….
… powiedziałam mu, że czasem mam wrażenie, jakby chciał abym rzuciła wszystko i z kapciami zamieszkała u niego … odpowiedział: nie ukrywam, że czasem tak jest… bo ja tez mam doły, też czuję się samotny …nawet nie mam z kim obejrzeć głupiego filmu …ale wiem, że to niemożliwe z dnia na dzień … nigdy nie byłem w takiej sytuacji i trudno mi się w tym odnaleźć … ale bardzo chcę….
… potem co jakiś czas pytał: a jak zamieszkasz już ze mną …to ….? A jak już będziemy razem…to ….?...
..i całkiem poważnie: ja będę pokrywał wszystkie koszty … wszystkim się zajmę … to co zarobisz będziesz odkładać na jakieś wakacje i kupować sobie ciuchy …. Wtrącał się w to nie będę (to było takie powiedzenie trochę naokoło, że te moje marne grosze, naprawdę nie mają znaczenia, nie w sensie, że jestem z tym gorsza, ale żebym poczuła się lepsza, ważna z tymi pieniędzmi…. Nie wiem czy to zrozumiecie, bo nie jesteście jakby między nami, on czuje, że mnie blokuje to , że sama nie jestem w stanie się utrzymać ) … sąsiad chce tyle za mieszkanie obok, które ma 39 metrów, że dom bym za to kupił …jak zejdzie z ceny to je kupię … jak nie …to inaczej będę kombinował …
..a rano, po przebudzeniu … pozwoliłam psu wejść do łóżka (śmiał się, że jego już przestał słuchać kiedy ja jestem) …. I tak się kokosiliśmy … telewizor sobie grał … „mam dwie najdroższe mi istoty na świecie obok …sorry …jak już sobie coś pomyślałaś …bo przecież zupełnie inaczej Was kocham …. Ale nikogo droższego nie mam … i chciałbym tak zostać chociaż do wieczora…”
Powiedziałam: „Ale muszę już jechać ...”
On: „Bardzo Ci dziękuję … bardzo” – i zamknął oczy … a mnie coś udusiło … prawie dosłownie …
Dodaj komentarz