...............
...pojechał do O. i wziął bilingi z kilku miesięcy... oczywiście rozmowa jak na dywaniku u dyrektora... nawet nie zamierzałam się tłumaczyć... sprawa wydała mi się jasna i oczywista i idiotki z siebie robić nie będę... powiedziałam, że składam wniosek o separację i to jest moja ostateczna decyzja...od niego zalezy czy załatwimy to w kulturalny sposób dla dobra dzieci czy będziemy prać brudy ...on mi zgody nie da... w jego rodzinie żadnych rozwodów nie ma ...kocha mnie i chce ze mną być ...nie przyjmuje tego do wiadomości ....
... jesli macie jakiegoś swojego Boga to módlcie się o siły dla mnie bo już ich nie mam... i o siłę dla K. bo czuję że sytuacja go przerasta .... a ten kutas dopiero teraz zacznie mu piekło robić ... wczoraj się pochwalił że oglądał jego zdjęcia ...
może tak miało być? raczej....musiało. bo ile można tracić energii na coś, co się wypaliło?
teraz będzie pewnie chwilowo beznadziejnie, ale penie potem .....cud miód maliny!!
Martyniu, Ty nie wiesz jak ja bardzo kibicuję Tobie i K. ech.... trzymam kciuki.
Martyniu, to nie będzie łatwa sprawa. Pamiętaj, ze z tej drogi nie ma już odwrotu. Pseudozgoda z mężem jest guzik warta. Wypominki zrobi Ci przy każdej okazji, zawsze będziesz już ta niedobra i niegodna zaufania. Nie rezygnuj z miłości dla tzw. "świętego spokoju" czy dla "dobra dzieci". Nie obiecuję Ci, że to będzie łatwe, będzie bardzo źle, ale poradzisz sobie. Pora
Ja nie mam :( Mam jedną radę - nie wdawaj się w kłótnie, jak nie wytrzymujesz, to milcz, nie walcz jego bronią. Ale też swojego miecza nie odkładaj skoro już raz odważyłaś się go wziąć w rękę. Odłożysz, to zardzewieje niechybnie.
Dodaj komentarz