..............
Tego adwokata polecił mi kolega z sądowniczej branży. Wygląda na kompetentnego. Opanowany, rzeczowy. Pierwsze pytanie jakie mi zadał to: po co mi separacja? I tu dał mi do myślenia. Bo przecież chodzi mi o to, abym była wolna...
Więc mi sprawę przedstawił: Według mnie instytucja separacji jest zupełnie niepotrzebna, z wyjątkiem sytuacji, kiedy ludziom światopogląd nie pozwala się rozwodzić. Koszty te same, stres ten sam, sprawa w sądzie ta sama i nadal niczego to pani nie da.
Jeśli chce pani załatwić to za zgodą obu stron, bez orzekania o winie, nie będzie pani ograniczała mężowi praw rodzicielskich to możemy to załatwić na jednej sprawie i wyjdzie pani wolna.
Tak. Tylko męża trzeba przekonać, bo zgodził się na separację ale na rozwód kategorycznie nie. Więc pan adwokat powiedział, że jeśli ja niczego nie wynegocjuję to on wystosuje pismo i małżonkowi wytłumaczy, że nikt mu krzywdy robić nie chce;)
Negocjowałam wczoraj cały wieczór i pół nocy. Kategorycznie nie, on mnie kocha i chce walczyć o moją miłość, ale jak to pan adwokat powiedział, do tanga trzeba dwojga a pani widzę jest bardzo zdecydowana...
Krzyczał, że go zabijam, że nóż mu wbijam...
A dziś rano przyniósł mi swoją obrączkę i powiedział, że będzie tak jak ja chcę, że ma już dosyć.
I to jest w zasadzie to, co chciałam przeczytać!!!!!!!!
Dodaj komentarz