.............
… no to się porobiło…. Moi rodzice nie wiedzieli nic o rozwodzie… próbowałam ich przygotować … wiedzieli, że między nami nie układa się najlepiej …ale jak słyszałam w trakcie rodzinnych spotkań, że rozwód to tragedia dla rodziny, że krzywda dzieci itp. …. Na przykład w trakcie oglądania filmu, gdzie się rozwodzili albo kiedy ktoś się rozwodził ze znajomych to jakoś się zebrać nie mogłam, żeby im o tym powiedzieć …..
…moja już była teściowa była w niedzielę na wsi u rodziny …to taka wylęgarnia plotek … mieszkają tam ciotki i wujkowie mojego już nie męża … powiązani z ich dziećmi mieszkającymi w naszym mieście…. I podejrzewam, że coś się wyślizgnęło … tylko nie wiem od kogo, co i jak… mój już nie mąż jak twierdzi, nikomu nie wspominał ….
… wczoraj zadzwoniła, że kuzyn dał nam jajka i mamy je odebrać… po głosie wyczułam, że jest do mnie nastawiona wojennie …. Coś mnie tknęło …
…a dziś dzwoni mój ojciec, że teściowa dzwoniła do mamy, że muszą koniecznie porozmawiać, że bardzo ważna sprawa, że chodzi o dzieci…. Moja mama oczywiście panika … łzy, stres …o co chodzi?..... i ojciec mnie prosi, zadzwoń do matki … co się u Was dzieje? … pokłóciliście się? a co z dziećmi, może się dogadacie …a bo on wyjechał to już nas coś tknęło ….. chyba nie będziecie się rozwodzić ….
…. Tłumaczę mu, że jesteśmy już dorośli, i nasze sprawy są naszymi sprawami i za naszymi plecami nie powinni rozmawiać … a teściowa (jak zwykle kierowniczka zamieszania) … niech się zajmie swoim mężem alkoholikiem i swoimi problemami, bo wiecznie się na teścia skarży …. Mogła wcześniej zareagować, jak sygnalizowałam, że synek rozrabia … zawsze go usprawiedliwiała i wszystko obracała w żart …nawet jak zasypiał na stole na weselu to słyszałam… „no przecież to chłop… nic się nie stało” … oj długo by gadać ….
…dzwonię do mamy i tłumaczę, żeby się nie martwiła… bardzo oględnie …a ta się dopytuje … bo ona się martwi, bo nic jej nie mówię, bo zawsze sama ze swoimi problemami, a ona chciałaby wiedzieć …. Mówię, że właśnie dlatego nie mówię, żeby uniknąć takich sytuacji, tych ich lamentów, płaczów … i cudów wianków… że jeśli czegoś potrzebuję to wsparcia … to ona, że przecież by mnie wspierała, tylko nie wie o co chodzi …. Ogólnie rzecz biorąc nakreśliłam jej sytuację, że teraz jest spokój jak wyjechał, że dzieci tez są szczęśliwe … i że postanowiliśmy zostać przyjaciółmi ze względu na dzieci …. Że nie chcemy aby ktoś się mieszał bo to psuje nasz relacje…że my podejmujemy decyzje …. Starałam się łagodnie…jutro mam iść do rodziców i pewnie będę musiała wszystko powiedzieć ….
… i jeszcze zadzwoniłam do już nie męża i pytam co ta jego mamusia odstawia … że nie mamy po 18 lat, żeby rodzice musieli za naszymi plecami się spotykać i omawiać nasze sprawy … jakim ona prawem takie cyrki odstawia … nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice coś takiego zrobili…. Najpierw rozmawiali by ze mną …a nie lecieli do teściów!!! ….. jak chciała wiedzieć co i jak to mogła do synka zadzwonić …..
…już nie mąż zadzwonił do niej i odwołała wizytę … ale hipokrytka jedna powiedziała mu, że tak chciała tylko iść bo dawno się nie widzieli!!! ….. jakoś bardziej wierzę w to co przekazali mi rodzice …jaką panikę zasiała ….. i nerwów im napsuła…. Zapomniała chyba że to ja decyduję kiedy jest odpowiedni czas na poinformowanie moich osobistych rodziców…. Wtedy, kiedy będzie odpowiedni moment, atmosfera, okoliczności …żeby łagodnie to przyjęli ….
…zawsze była wampirem energetycznym, który działał na mnie destrukcyjnie …. Po jej wizycie dosłownie fizycznie czułam się źle a jej głos bolał mnie w głowie jeszcze z godzinę po jej wyjściu ….
Dodaj komentarz