..............
…trochę się wyjaśniło, choć trudno mówić, że do końca… Magic mi w tym pomogła … po ostatniej notce przysłała mi smsa, że jeśli potrzebuję pomocy to ona chętnie … akurat siedziałam obok K. i jakoś tak odruchowo fragment głośno przeczytałam… i się wzruszyłam jakoś, że mi tę pomoc oferuje … wtedy K. lekko oburzony, że jak to… że nie mam pieniędzy i nic nie mówię, że koleżanki wiedzą a on nie …że dlaczego do niego z tym nie przyszłam…. Na to ja, że przeciez mówiłam, że po tym jak zapłaciłam 750 zł za naprawę samochodu, powiedziałam, że na rachunki nie mam … a on, że ja zawsze mówię, że nie mam a potem mam i jakies takie pierdoły … koniec końców tego wieczora delikatnie się pokłóciliśmy ale już nie z tego powodu tylko poszło o coś innego… no i następnego dnia pożyczyłam pieniądze od kogoś zupełnie innego…K. nie odzywał się jeszcze następnego dnia, ja też…i następnego … dopiero wieczorem zadzwonił … parę rzeczy sobie wyjaśniliśmy … on tłumaczył, że mam proste przekazy dawać… ja, że on taki niedomyślny, że zakupy to mógłby częściej i sam… on, że przecież wielokrotnie pytał czy czegoś kupić nie trzeba, że dzwonił ze sklepu i że najlepiej to żebyśmy razem na te zakupy, bo on się kompletnie na tym nie zna … że zawsze sam do tej pory był a jak z kobietami to gotowania jakiegoś specjalnego nie było, że jadł w pracy i nie ma pojęcia czy do zupy to śmietana potrzebna czy mąka i co ja planuję na drugi dzień… że mam mówić wprost…. I jak potrzebuję pieniędzy to też mam mówić…
Tyle, że mnie się gadać nie chce… ja bym chciała żeby on po prostu położył pieniądze na stół i powiedział, że to na zakupy dla nas… a poza tym to ciągle słyszę, że mu tych pieniędzy brakuje i wytworzył we mnie jakiś opór na proszenie…
Kiedy idziemy razem do sklepu to on płaci, ale ja wtedy minimalnie do tego koszyka wkładam …wiem, że to głupie, ale nie chcę się w ten sposób uzależnić od niego… chce sobie sama radę dawać… głupie bo on też korzysta z tego co mam w lodówce…
I w końcu przyszedł po tym telefonie i pyta ile mi potrzeba i ile na koncie mam … powiedziałam, że dam sobie radę … no bo teraz dam jak pożyczyłam… a dziś wyjechał na groby i jakoś się to rozmyło wszystko…. Ale jedno osiągnęłam … zapytał co mi jeszcze leży na sercu …to wywaliłam, że grzejnik zapowietrzony, że kontakt wypada ze ściany, że żarówka w lodówce przepalona a pralka wody nie odwirowuje …i że wspominałam już o tym i jakoś nic z tego nie zrobione … to wtedy wywalił, że mam go za głowę wziąć i kazać zrobić, że on zapomina bo w pracy tysiąc rzeczy i że choćbym miała sto razy powtarzać i suszyć mu głowę to mam to robić, bo on to zrobi bez przykrości żadnej … no i zrobił jeszcze w nocy… grzejnik ciepły, żarówka wykręcona czeka, pralka coś tam miała poprzestawiane ..tylko ten kontakt miał potem bo śrubokręt miał z domu przynieść ….
A jak po tych dwóch dniach milczenia, kiedy myślał, że to może koniec bo się nie odzywam… zadzwonił…. to powiedział cos takiego: tyle pracy wykonaliśmy żeby być razem, czywiście Ty znacznie więcej niż ja i przywiązałem się do Ciebie i potrzebuję Cię teraz jak powietrza … to Ty się ode mnie odsuwasz … pomyśl, nawet nie chcesz u mnie spać …pamiętasz jak nam dobrze byłow Egipcie? … czy nie mogłabyś chociaż wtedy kiedy Mała nie idzie do szkoły? … spanie ze sobą to też część miłości, to ważne dla związku obudzić się razem, potrzebuję tego … chcę spędzać z Tobą każdą chwilę …
Może i ważne, ale ja mam jakieś wyrzuty sumienia, kiedy Mała sama zostaje, czuję się jak wyrodna matka…a poza tym lubię to swoje mieszkanko, swoje łóżko… on u mnie nie chce, bo mówi, że go to krepuje, bo u mnie drzwi w pokoju nie ma i takie inne…
A z Małą się fajnie dogadują, siedzę, słucham ich i się śmieję… dziś podsłuchałam taką rozmowę:
M. – bo mama to jest nadopiekuńcza, czepia się o wszystko, jak będę chciała to i tak pójdę…
K.- A co mówi Mała 4 przykazanie?
M. – Czcij ojca swego i matkę swoją…
K. No… i konkubenta matki swojej też ….
I wybuch śmiechu:) …ja w kuchni aż się popłakałam:)
Mowy nie ma że się tak już teraz zaraz zmieni - to jak mówi ze chce jasno to mów i juz - wal prosto z mostu - hi hi hi
choć sama dobrze Cię rozumiem bo bycie niezależną jest super ale nie zawsze się tak da - niestety
i tez sie niczego nie domysla. ostatnio mowie "zrobie zakupy jak bede na spacerze z Miszelinem". ok, przyjal do wiadomosci, ale karty/kasy nie zostawil. a wie, ze mam puste konto. a po powrocie z pracy awanturka, bo brak zakupow.
i tez nie pamieta tego, co mowilam wieczor wczesniej. kaze przypominac i przypominac. a ja bym chciala, zeby czasem sam sie zorientowal, ze smieci same sie nie wynosza i pranie z piwnicy samo nie wchodzi na gore do prasowania i jak juz tam jest na silowni, to moglby po drodze...
Rozumiem Martyniu te blokadę Twoją przed proszeniem. bardzo dobrze rozumiem.
PS. list napiszę. mail znaczy. dziękuję. :)
Dobrze, ze sie sie troszke wyjasnilo, dobrze ze napisalam, moze pretekst dzieki temu byl do poruszenia tematu ;). Zmieniaj go jak chce. Skoro prosi sam... Nieczesto faceci sie na takie rzeczy zgadzaja, wiec korzystaj za nas dwie, bo ja non stop tylko walcze z wiatrakami ;). Caluje mocno. I mam nadzieje, ze ta klotnia przeze mnie, to nie na ostro byla ;).
Dodaj komentarz