...............
Jakoś nam się żyje... K. się stara, ja też... ale to docieranie bywa czasem trudne... ja mam swoje dziwactwa, on też... K. jest typem dość wybuchowym, to znaczy, że jak ma coś na sercu to wyrzuca... ja natomiast zamykam się w sobie i bardziej go to chyba denerwuje niż mnie ta jego wybuchowość ... moje problemy jego nie dotyczące też jakoś personalnie odbiera, bo zaraz pyta czy coś złego zrobił... a ja po prostu noszę w sobie dzieci, już nie męża idiotę, swoją naukę i mnóstwo innych spraw... ciągle mówi, że przenoszę to na nasz związek i jemu się po dupie dostaje ... bo chciałby żeby było miło i fajnie ... no niestety wziął kobietę z bagażem i i chyba nawet próbuje to rozumieć ... ale od próbuje do rozumiem jest daleka droga... staram się oczywiście nie pokazywać, ale nijak się nie da do końca...
...już nie mąż robi cyrki takie, że ręce opadają i nawet nie wiem czy chce mi się o tym pisać... ale krótko chociaż... zawiozłam córkę do niego na weekend bo miał na tę przepustkę przyjechać... no i gość sobie przyjechał a wieczorem się wystroił i powiedział córce, że idzie do kuzyna ... ta wyszła z psem i zobaczyła go z jakąś laską, inną niż ta o której wiedziała z opowiadań syna .. wrócił o 5 nad ranem... a następnego dnia opowiadał jej jaki to ma dylemat bo ma trzy kobiety do wyboru i nie może się zdecydować... jedna ma 26 lat, inna to pielęgniarka w tym szpitalu a jeszcze inna ma dziecko (to chyba ta co ją przywiózł ostatnio)... niech sobie ma i 5 ...ale po co 14 letniemu dziecku takie rzeczy opowiadać?... następnego dnia zamówił dzieciom pizzę na obiad a sam poszedł na obiad ten do swojej mamusi która blok dalej mieszka... bo babcia nie mogła wziąć do siebie wnuków, tym bardziej że na weekend przyjechała akurat starsza córka, której dawno nie widziała... znaczy wnuczka jej ... a Młoda wróciła po weekendzie i mówi, że ją żołądek boli od zupek chińskich i innego badziewia ...wspomnieć tu nalezy że jak tą laskę przywiózł to jej obiady gotował, sałatki robił i inne cuda wianki... a jak przyjeżdża dziecko, którego nie widział pół roku, to już się nie chce...
I niusik ...starszej córce przywiózł buty, które tej swojej lali kupił, twierdząc, że okazały się za małe .. i przyznał się dla kogo kupił!
Wciąż nas okłamywał, że jest w tym szpitalu w innym mieście niż jest ... ja mam w dupie gdzie on jest tak naprawdę, bo co to za różnica?... ale jak się przez całe życie kłamie w sprawach, które kłamstwa nie wymagają... jemu naprawdę ten szpital jest potrzebny, jak słowo daję ... i pieniędzy nie ma jak twierdzi a mnie wyciągi jeszcze przychodzą z naszego wspólnego jeszcze konta, znaczy na moje nazwisko tylko jest bo go nie używam ...i w restauracjach gość zostawia po 150 zł... w tym mieście gdzie jest, bo go chyba na przepustki wypuszczają...
...syna wywalili ze szkoły za frekwencję ... ręce mi całkowicie opadły... nie pomaga juz nic... nawet mój brat go prosił, błagał i obiecywał pomoc... gość ma totalnie wszystko w dupie... a siostra już nie męża zostawia mi wiadomości na nk, że taka ze mnie wyrodna matka, że zostawiłam dziecko... że ona sobie matkowania na odległośc nie wyobraża... no sorry... a ojcowanie sobie wyobraża? ..to już nie mąż został z synem, ja wzięłam córkę ...to on sobie wyjechał zaraz po tym jak go złapali po tych promilach a potem w szpitalu się zamknął, żeby uniknąć sankcji .. i ja jestem oczywiście wszystkiemu winna ... a to ja załatwiałam wizyty u psychologa, to ja dzwoniłam do szkoły co tydzień... i co z tego wyszło? Nawet jakbym go prowadziła do szkoły jednymi drzwiami to on by drugimi wychodził... tłumaczyłam na różne sposoby, moi rodzice też, nawet prosili aby z nimi zamieszkał ...ale on wolał sam w domu samowolkę ... i co tu się oszukiwać...jak byłam w domu przez 20 lat jego zycia postępował tak samo... nawet pomyślałam, że ta moja wyprowadzka dobrze mu zrobi, bo coś zrozumie... bo mamusia chleba nie ukroi i nie poda talerza z zupą ... ręce mi opadły...
A wracając do K. to tak dziś myślę, że on naprawdę bardzo się stara, fakt, że trudny jest, ale i ja łatwa nie jestem... a dziś mi kupił spodnie i kurtkę ... na gwiazdkę niby ... i jesli ktoś wychodzi z wnioskiem o zakup czegokolwiek dla Młodej to on... raz ja to finansuję , raz on, ale on myśli...żeby ładnie wyglądała, żeby nie czuła się gorsza... aż mu się dziwię...bo ona bywa opryskliwa i taka, że wyjdź i nie wracaj... nie na niego, ale na życie ogólnie, bo wiek raczej trudny przechodzi... i mimo wszystko się lubią chyba ...
...i doszłam do wniosku pewnego..dlaczego przez tyle lat nie udało mu się stworzyć związku, znaczy były nawet kilkuletnie, ale do bani i jakieś takie nieszczęśliwe... bo mi wykrzyczał, że nigdy dla żadnej kobiety nie robił tego co robi dla mnie ... i ja w to wierzę .. bo wielu rzeczy go nauczyć musiałam, pokazać... a do tego trzeba było miec anielską cierpliwość ... i jak ma to już zaszczepione, że nie żyje się tylko dla siebie, że egoizm nie jest najlepszą cechą u starych kawalerów ... to widzę zmiany ... tylko ciągle mam wrażenie potrzebuje pochwał i mówienia o tym co dobrze robi...jakby jeszcze za naturalne nie uważa że zrobi zakupy na śniadanie....
dwa razy zaczynałam czytać: Jakoś nam się żyje....
eeeeeee.....
Do Siego Roku!!! i Najlepszego!!!
podziwiam że dajesz radę i do tego ten doktorat
buziaki;) i dzięki że mogę na ciebie liczyc w pewnej sprawie ta odrobina wsparcia dała mi dużo
A może i wiele...? Tylko niekoniecznie trzeba tak się wszystkim przejmować (przejmować = brać odpowiedzialność).
A były to sobie niezły klops bierze na głowę - miał jedną i nie poradził, a teraz razy trzy....! :D
Trzymaj się!
a siostrze eks'a to trzeba było napisać, że w zasadzie to mogłaś w ogóle się nie wyprowadzać, założyć eksmisję eksowi, żądać dużych alimentów i spłacać mu mieszkanie po 10 zł miesięcznie...
Mnie by ta idiotka wkurwiła totalnie. I bym jej chętnie zęby wybiła.
No ale jestem przed okresem, nie?> ;)
p.s. jak za x lat ja będę się martwiła, bo moj syn będzie leserował - poproszę o przypomnienie mi powyższych słów:)
pozdrawiam ciepło i przedświątecznie
trzymaj sie martyniu mocno! :)
Dodaj komentarz