............
...w sobotę bylismy już tak zmęczeni trwającym od tygodnia pogrzebem, że poszliśmy do galerii handlowej... mało ludzi, cisza jakaś... brak muzyki... i jakaś taka głupawka nas ogarnęła ... przechodziliśmy obok sklepu z biżuterią i zaczęłam żartować, że pierścionki ładne ... a K. pyta, który mi się podoba najbardziej ... weszliśmy do sklepu ..w kierunku srebra poszłam bo tylko to uznaję jesli już ... mam jeden pierścionek i krzyż swój na szyi od lat ... mówię, że ten ładny i ten ...a który najładniejszy pyta? ... odpowiadam więc, że ten ale żeby żadnego kupowania czasem nie było, bo tylko stwierdzam co mi się podoba ot tak ... i święcie byłam przekonana, że wyjdziemy stamtąd i już... i wyszliśmy ... a on córkę moją za rękę złapał i wrócili... siedzę sobie na fotelu w kafejce i czekam i czuję, że kupi ... wrócili, siedli obok z uśmiechami a K. wyciągnął torebeczkę .... najpierw wręcza a po chwili sam wyciąga ... i na palec mi wkłada ... wszystko w ogólnej atmosferze zabawy ... "zostań moją konkubiną na zawsze" - mówi.... a ja wiem, że to więcej znaczy, bo jego oczy widzę .... cały wieczór potem w atmosferze pierścionka był ..
..a rano przy śniadniu mówię:" żarty miały być a jakaś powazna sprawa z tego wyszła" ... a on, że dobrze się stało, że czas najwyższy chyba był ... i wziął moją rękę, zdjął ten pierścionek i włożył raz jeszcze... z pytaniem: "wytrzymasz ze mną tak na zawsze"?....
... i mam taką obrączkę .. prostą bardzo, z drobniutkimi cyrkoniami....
..tak to byle jak opisałam ale duzo ciekawiej i bardziej emocjonalnie było.... ze spojrzeniami, gestami, milczeniem ... mruganiem rzęsami;)...tak wiecie ...jak w harlekinie trochę;)
.... dziś o już nie mężu nie będzie, o tym co odstawia żeby atmosfery nie psuć....
Dodaj komentarz