....................
… no więc jakoś żyjemy sobie powoli a właściwie szybko… K. wakacje ma dopiero we wrześniu i na jakąś Turcję mnie namawia… ja jutro ostatnio dzień do pracy, piątki powstawiam i mam wakacje … ale łatwo nie będzie bo muszę pisać pracę… studia doktoranckie skończyłam ale przedłużyłam sobie o rok czas na złożenie pracy… nie mam zacięcia jakoś …
… już nie mąż majątek chce dzielić… chyba te długi które narobił … wydzwaniał, że nie może tam już mieszkać, że chce to sprzedać bo mu niby wszystko mnie przypomina… kawalerkę chce kupić podobno…chyba za wszy jak hipotekę spłacimy … wydzwaniał więc i raz prosił a raz nakazywał ten podział… więc mu mówię, że ok. ale muszę się zastanowić jak to zrobić bo jego propozycje były nie do przyjęcia… a on mi na to, że on już wszystko wie bo rozmawiał z adwokatem i wystarczy, że do notariusza pójdziemy i takie inne bzdury… to ja mu na to, że skoro on się poradził adwokata to ja też chcę to zrobić… ten znowu, że nie ma takiej potrzeby, że wszystko podzielimy ugodowo, i znowu, że on już wszystko wie…. Przez dwa dni byłam skora się zgodzić ale coś mnie tknęło jak to mówią i pytam K. czy jego kolega adwokat by mi tego nie przeprowadził, ten zadzwonił , tamten się zgodził i poprosił o wszystkie niezbędne dokumenty… na wszystko co jest naszą wspólną własnością, dokumenty o kredycie i inne pierdóły …. Dzwonię więc do już nie męża, czy by mi tych dokumentów nie przesłał bo nadal są w tamtym domu…. A on mi na to, że jemu są one potrzebne!! Bo musi dać swojemu adwokatowi…. ! No myślałam, że mnie jasna cholera weźmie… tak mnie namawiał, żebym nie korzystała z usług adwokata i niepotrzebnie pieniędzy nei wydawała, że on wszystko wie i zgodnie sami ustalimy …a sam adwokata sobie wziął! … nie powtórzę słowa niecenzuralnego jakim go nazwałam ….zapytałam jeszcze tylko czy czuje w ustach smak gówna….
…Oprócz tego był w Grecji ze swoją dwa lata straszą od mojego syna panną, z którą zrywa już po raz kolejny i do niej wraca jak mu się w weekend za przeproszeniem bzykać chce … dzieci już na niego patrzeć nie mogą… zostawiła go inna panna bo rzekomo jakaś kobieta do niej zadzwoniła i mówiła o nim złe rzeczy… pewnie to, że nie jest jedyną na świecie i że to alkoholik …. W środę spotkałam się z koleżankami z mojego miasta i mówią, że ludzie się z niego śmieją, zachowuje się jak dziwak bo jak kogoś znajomego widzi to przechodzi na drugą stronę ulicy, już wcześniej miałam takie sygnały…jego ojciec na stare lata to samo zaczął robić… mnie na ulicy nawet nie poznawał…. Mówiły jeszcze koleżanki, że aż spuchnięty od tego chlania …. Brak słów….
… i miało być o nas a znowu wyszło o nim… mam nadzieję, że jak już ten majątek podzielimy to w końcu ani słowa o nim tu nie będzie … że raz na zawsze się uwolnię od tego człowieka….
p.s.
wszystkiego naj.
a na bark zajęcia to zapraszam do siebie - dobrą kawkę oferuję i zajęcie murowane przy 20 miesiecznym lobuzie
dobrze, że masz K. :)
dobrze, że nie masz juz nie męża :))
pozdrawiam, martyniu!
Dodaj komentarz