....
K. w pracy i nie wiem jak długo jeszcze. Walczą o jakies przedszkole czy coś i jako pan redaktor ma zdawać relację. Wkopali go z tym bo miał mieć tylko audycję. Ale to długa historia. Mieliśmy mieć wspólny fajny wieczór bo Marysia pojechała na jakiś biwak integracyjny i to miał być nasz czas…. Bo Mała jutro wraca… Tym czasem okazało się, że zamiast spokojnie wrócić po 18.00. To pojechał na te awantury. Jeszcze mu czas źle podali i wyjechał o 14.00 a zaczęło się o 18.00. Siedział więc w obcym mieście, łaził po Biedronce i czekał wkurwiony. Teraz pewnie wróci nad ranem bo jeszcze nagrania musi porobić. No cóż. Jeden wspólny wieczór od początku sierpnia szlag trafił.
Miało być o kontaktach z Marysią. Nie chcę mówić, że jest idealnie bo bywają spięcia typu: Marysiu nie przesuwaj fotela bo robisz dziurę w ścianie. Wkurza też, tu już nas, kiedy jest roszczeniowa. A bywa ( dorobek po ojcu, który migając się od ojcostwa kupował chipsy i batoniki) i trudno to wytępić, szczególnie jak się spotka z ojcem to wraca pyskata. Rzadko te spotkania następują ale jak wróci to musze krótko.
Generalnie Marysia z K. mają podobne poczucie humoru i postronni się dziwią, że się tak dogadują. Teksty:
- Marysiu kiedy stracisz cnotę?
- Po 30-tce, jak zrobię aplikację.
- Tak jest, prawidłowo.
K. mówi: Lejemy ją i dlatego taka posłuszna.
- Marysiu gdzie Cię bijemy?
- Kablem, o tu, po plecach.
No takie głupawe. Z tym konkubentem tez pamiętacie? Szanuj ojca swego i matkę swoją i konkubenta swojej matki też.
Ogólni Marysia bardziej się liczy z jego zdaniem niż z moim. Wraca ze szkoły i pierwsze słowa to gdzie jest K. Opowiada mu wszystko i co mnie najbardziej śmieszy tak się jakoś kryguje. Oj tak źle wyglądam i czeka aż on powie, że dobrze. Albo pyta jak lepiej wygląda i się minuje przed nim. Poza tym to ciągle szuka z nim kontaktu. Jak siedzimy same to coś tam robi przy komputerze i się specjalnie nie udziela, jak wraca K. albo wie że ma wrócić to już się kręci i angażuje go w swoje sprawy. Czasami bywa to męczące, nie ukrywam, bo my też chcemy parę słów ze sobą. Ale przecież jej nie można odtrącić. Bywa poszasta, owszem, wszystko na nie, ale to wiek taki. Bo brzydka, za wysoka, cera nie taka, nie ma koleżanek nagle i świat jest do dupy. Ale dostała się do najlepszego liceum w mieście, do wyjątkowo ciekawej klasy i to głównie zawdzięcza K. bo wpajał jej co ważne, załatwił korepetycje przed egzaminem gimnazjalnym itp. itd.
A między nami? Mną a K. Dziwnie bym powiedziała. Coś się zmieniło ale trudno mi o tym pisać. I kłopoty mamy oboje i jakoś tak się mniej klei wszystko.
I własnie się dowiedziałam, że mój brat ma chory kręgosłup. Znaczy miał już wcześniej ale nie wiadomo czy nie będzie operowany. A mama była u niego i robiła wyniki sobie i ma dobre.
No i mam wnuczkę od jakiegoś czasu. Nie chwaliłam się tu. Ani razu nie powiedziałam o sobie „babcia”. I nie powiem. No.
A zdjęć wstawiać nie potrafię, więc nie pokażę. Chyba, że mnie ktoś nauczy.
i chętnie pomogę wstawić zdjęcie. :)
Dodaj komentarz