tęsknotko....
tęsknotko moja....... czasami bywają w moim życiu takie dni, kiedy czuję, że nagromadzenie emocji, żalu do Pana Boga, lez w moim organiźmie przekracza dopuszczalne normy.... normy które pozwalaja normalnie funkcjonować....... Gdybym miala jakieś miejsce na ziemi......... jakiś okręt samotny na morzu.........wtedy wyplulabym z siebie to wszystko , wyplakala ... tak żeby nikt nie pytal : dlaczego placzesz?........gdybym moga pobyć sama ze sobą........gdzie nikt nie czepia się moich lez...... kiedy wokól pelno ludzi umieram ze strachu, żeby nikt nie dotknąl mnie mocniej palcem, bo wyleje się wtedy ze mnie wszystko............. w takie dni nie slucham muzyki, nie czytam Wojaczka................ próbuję nie myśleć zbyt wiele..............unikam wszystkiego co mogoby mnie poruszyć....... żebym nie musiala się z tych lez tlumaczyć............... i czasami bywa tak.......... że wlączam takiego dnia telewizor i zupelnie przypadkowo trafiam na jakiś beznadziejny melodramat, albo program który wyciska jakąś lezkę....... ale najwyżej jedną............ a ja wtedy placzę...........szlocham....... i tak naprawdę to niewiele wiem z tego filmu...........myślę o czymś innym...........to tylko pretekst. dla bezpiecznego wylania z siebie lez, to tylko iskra, która wznieca ten pożar.......... i placzę ........ a wszyscy myślą że wiedzą dlaczego placzę, że to film............ i niech tak myślą.............. kocham cię tęsknotko, umieram z tęsknoty, pragnienia......... z milości........
Dodaj komentarz