z życia wzięte...
......żeby nikt sobie nie myślal, że Martynia to tylko siedzi przed kompem i pisze romantyczne notki, dzisiaj będzie trochę inaczej. Oczka przetaram skoro świt i wyrzucilam na mróz kogo trzeba.Pożyczylam na blogach milego dzionka komu trzeba. A że humor mialam niczego sobie- wystroilam się jak panna do ślubu i poszlam do pracki. Na wejście dostalam ochrzan od szefa! Żeby lańcuchowi pokarmowemu stalo się zadość, zgodnie z tradycją silniejszy zjada slabszego- ochrzanilam kogo trzeba. Zakończylam plan dzialań strategicznych na kolejny miesiąc ( a staralam się nie powiem, żeby szef z torbami nie poszedl), za co zostalam poglaskana po glówce przez kogo trzeba. Wyszlam z pracki wcześniej, bo muszę tam jeszcze dzisiaj wrócić, nastawilam obiadzik, (zaraz wypucuję troszkę mieszkanko), usiadlam do kompa, żeby naskrobać komentarze komu trzeba. Walnę jeszcze może jakąś romantyczną notkę o kim trzeba. Ale żeby już tak calkiem nieromantycznie nie bylo, rzucę jakimś cytatem, żeby zaspokoić gusta tych bardziej romantycznych.
"Świat jest wybrukowany bydlakami i nie można zrobić kroku, żeby zaraz któryś nie zacząl krzyczeć" George Sand
Ps. Od jutra znowu romantyczne notki.
SIŁA
Nikt nie myśli, że tylko siedzisz i piszesz romantyczne notki... są wspaniałe... nigdy nie są nudne - i każdy z odiwedzających to potwierdzi:)
Dziękuję za życzenia miłego dnia...
I też miłego (wieczoru raczej;)) życzę... życzę tego każdemu, "komu trzeba":)
Pozdrawiam
Dodaj komentarz