.........
...była kiedyś taka wiosna ...... trąciła Harlequinem ....los ich rozłączył, jak się wydawało na kilka krótkich chwil ....wyjechał a ona tęskniła ...zabijała czas spacerując w okolicach ogródków działkowych, przyglądała się wiosennym porządkom, wdychała powietrze pomieszane z dymem ze spalonych gałęzi i śmieci po zimie, wieczorami czekała na telefon, próbowała czytać, ale po każdej przeczytanej stronie odkładała książkę wracając w zamyśleniu do tamtych chwil ...do wspólnych śniadań, wieczornych spacerów, wyjazdów za miasto ...... wszędzie czuła jego zapach, słyszała głos ....... spotkania były świętem, kilkanaście wspólnie spędzonych godzin ....... a potem ten niedosyt, bo wszystkiego nie zdążyli sobie powiedzieć ......
....był taki dzień tej wiosny .......padał deszcz ....oczekiwała go z bijącym sercem .... kiedy zobaczyła go w drzwiach słowa były już niepotrzebne ...wiedziała wszystko .......coś tłumaczył, brał ją za rękę ....... wybiegła na ulicę ..potem szła bez celu, jakby chciała zostawić cały świat za sobą ...
jakby chciała uciec, zapomnieć, nie wiedzieć, nie czuć ...coś w niej umarło .......
...było takie lato .... coś co umarło odrodziło się na nowo ...chciała zapamiętać każdą chwilę, zostać tu gdzie jest i czuć każdym milimetrem swego ciała .........
.....wczoraj spacerując poczułam zapach dymu ...... nie myślałam, że nadal tak boli ..........