.........
Spacerowaliśmy z Mateutem koło dworca, w oczekiwaniu na jego autobus (PKS- kolejne moje ulubione słowo, szczególnie odmieniane- jechałem pekaesem:).
Wyglądał na więcej lat niż prawdopodobnie miał.... zniszczony życiem i jak się domyślam piciem. Obserwowałam kątem oka jak podchodzi do ludzi a ci przecząco kręcą głową. Podeszłam i zapytałam. Nie chciał pieniędzy ... w pobliżu dzięki Bogu był sklep. Rozmawialiśmy z nim potem dobrych kilka minut.
.......któregoś dnia szłam tą samą ulicą .....takie dziwne uczucie, jakby ktoś biegł za nami (sprawdza się zazwyczaj) ....odwróciłam głowę i zobaczyłam jak macha ręką ....”halo, pani poczeka” .... „a gdzie kawaler? .... nie poznaje mnie pani?” .... „nie” – odpowiedziałam, ale wtedy właśnie zaczęłam powoli kojarzyć ..... „a tak już poznaję, co u pana?” ...... „przejdzie się pani ze mną to pogadamy” .....
.... „ znalazłem pracę, ale nie mogę pracować, bo ręka mnie napierdala, pogoda marna............” szliśmy a on opowiadał, potem się zatrzymał i opowiadał dalej .... wtedy zauważyłam, że stoimy dokładnie pod tym samym sklepem, a on zauważył, że ja zauważyłam .... „ wystarczy pasztetowa ... „ .... „a ja myślałam, że pan pogadać chce” – zażartowałam ...... „wie pani, pogadać to ja mam z kim” – dodał z rozbrajającą szczerością .....