..............
15 stycznia mam pierwszą sprawę.
Martynia
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
15 stycznia mam pierwszą sprawę.
…dzięki Iwciu …
… no lekko nie jest … stara się być miły ale kiedy wypije ze dwa piwa to się zaczyna zadawanie po raz kolejny tych samych pytań …dlaczego? Za co? Co ja Ci takiego zrobiłem? Tak się starałem …. Coś tu jest nie tak, Ty coś kombinujesz, przyznaj się … powiedz prawdę , tak bardzo Cię kocham, zniszczyłaś mnie, jestem wrakiem człowieka… potem czepia się K. ale tak jakby sam w to nie wierzył, że mogę mieć romans …albo wierzyć nie chce …
… jak nie odpowiadam wkurza się jeszcze bardziej …. z każdym piwem coraz bardziej …
…ale najgorsze jest to „pilnowanie” mnie, obserwowanie … jak zaczynam coś pisać na komputerze to zaraz pojawia się niewiadomo skąd i niby coś musi wziąć …tak żeby zobaczyć co robię … już boję się odpalić Wirtualną Polskę bo sama zaczynam się zastanawiać czy nie mam tam jakiegoś kochanka … do matki nie mogę zadzwonić i spokojnie pogadać bo zaraz stoi …. piszę smsa i słyszę „do mnie tak namiętnie piszesz?” ….
…albo… zawsze twierdził, że oglądanie w kuchni TV to męka na tych niewygodnych krzesłach …teraz siedzi przy mnie i ogląda …i dyskutuje na temat tego co oglądamy …. A w pokoju to samo leci i kanapa wygodna … doskonale wie, że mnie w ten sposób blokuje … że przy nim nie odpalę komputera i nie napiszę głupiego smsa … ale też chce w ten sposób być bliżej mnie … taki fajny i tak nam razem fajnie! ….. .
…i ciągle słyszę, że tak bardzo chce mi pomagać … kochać mnie … ja nie twierdzę, że on taki całkiem zły był … bo tak obiektywnie rzecz biorąc to zawsze mogłam na niego liczyć …. w pewnym momencie nawet tak bardzo, że poczułam się jak kaleka … całkowicie uzależniona od niego …. na szczęście w porę sobie to uświadomiłam … ale on wciąż próbuje mi udowodnić, że bez niego sobie nie poradzę …. ja wiem, że to bardzo typowe w takich toksycznych związkach … i teraz widzę jak bardzo trudno jest się uwolnić od takiej osoby… ale o tym może innym razem … problem polega na tym, że ja go zwyczajnie nie kocham… i to chyba najważniejszy argument … ale czasem przychodzi taki moment, że zastanawiam się czy aby na pewno dobrze robię … bo miałabym z nim wygodnie … chujowo uczuciowo ale wygodnie ….
…teraz czekam na powrót K. …choć mam wrażenie, że z jednej strony ten jego wyjazd nas oddalił a z drugiej zbliżył …ale o tym też innym razem …… niby pisze, że tęskni ale jakoś tak za mało mi go … ma dużo czasu i mógłby się bardziej postarać…
… no i to czekanie na pozew … który listonosz wręczy mojemu jeszcze mężowi …. nawet boję się myśleć ….
… wykończy mnie zanim dostanę ten rozwód … wczoraj wszedł do kuchni, gdzie siedziałam z miną „wytłumacz mi natychmiast” i rzucił na stół książkę, jak kiedyś ojciec znaleziony pod książkami dzienniczek z uwagą … patrzę i nie bardzo rozumiem o co kaman … „poczytałem sobie, wziąłem do pracy kilka książek (na marginesie odkąd go znam to ze 4 razy widziałam jak czytał książkę w tym 3 razy o tematyce wędkarskiej;) może mi wytłumaczysz co znaczą te podkreślenia, te zapiski na boku …pięknie … to niezłe przemyślenia masz, może mi wytłumaczysz …. „
Ale kurwa co? Myślę sobie i kombinuję co ja tam napisać mogłam lata temu, bo książka stara jak świat … no i się zaczęło… od początku …co ja Ci zrobiłem takiego, za co mi to robisz, dlaczego ten rozwód …. czyli powtórka z rozrywki … koniec końców się popłakałam bo już mi psycha siadła kompletnie…
I jeszcze mam wyrzuty sumienia bo pod wpływem tych emocji napisałam smsa do K. że chyba musze wynająć mieszkanie, bo mnie wykończy i takie tam….
Wiem, że czuje się w takich chwilach bezradny, tym bardziej, że jest tam gdzie jest … i nie wsiądzie w samolot, nie przyleci … a poza tym nie chcę jakiejś litości wzbudzać … a poza wszystkim to miał tam odpoczywać….
...zaakceptowałam treść i formę pozwu przysłanego mi przez adwokata ...uiściłam wszystkie opłaty...za jakieś 2 tygodnie mój jeszcze mąż dostanie pozew... i się zacznie coś czuję.... lekko nie będzie ...bardzo się tego boję ...ale klamka zapadła....
...wbrew pozorom jest mi go żal....
...ale przecież dobrze robię....?....
Spójrzcie co napisałam kilka lat temu na tym blogu:
12. czerwiec 2005 19:26:00
…śniło mi się, że się rozwiodłam i to w bardzo kulturalny sposób o dziwo … chodziłam ulicami swojego miasta i czułam coś na kształt euforii przeplatanej poczuciem wolności, niesamowitej wolności graniczącej ze stanem kiedy mamy wrażenie, że jeszcze moment i zaczniemy latać … taki spacer bez dotykania płyt chodnikowych …. uśmiechałam się do wszystkiego co się poruszało, nawet do liści na drzewie …. świeciło piękne słońce …. nawet rozmawiałam z moim już eks w tym śnie, jakoś miło tak ….
…cholera, nie sądziłam, że jest mi aż tak źle jak mi jest teraz …. ten sen mi to uświadomił ….
...zaakceptowałam treść i formę pozwu przysłanego mi przez adwokata ...uiściłam wszystkie opłaty...za jakieś 2 tygodnie mój jeszcze mąż dostanie pozew... i się zacznie coś czuję.... lekko nie będzie ...bardzo się tego boję ...ale klamka zapadła....
...wbrew pozorom jest mi go żal....
...ale przecież dobrze robię....?....
W sobotę przyjechał po mnie kiedy skończyłam zajęcia. Zawiózł do siebie, krótka chwila razem i znowu zostawił… musiał iść do pracy … ale tylko na 4 godziny …
Nie zdążył zrobić zakupów, więc poszłam do sklepu. Bieda w tym osiedlowym, więc niczego nadzwyczajnego na kolację nie mogłam mu wymyślić. Kupiłam jajka, ser, szynkę, chleb, masło, pomidory, ogórki konserwowe, ketchup, majonez, jakieś ciastka i zrobiłam kanapki. Ogarnęłam mieszkanie, poczytałam gazetę i była 19.00.
„Już chyba ze 2 lata nikt mi nie zrobił kanapek”
W nocy zapytał:
- Czy jak jesteś ze mną to jesteś szczęśliwa?
- A czy Ty jesteś ze mną szczęśliwy?
- Tak. Z Tobą jest inaczej, jest mi dobrze, jestem spokojny, odpoczywam przy Tobie, jestem szczęśliwy. A jak Ty się ze mną czujesz? Lepiej niż w domu? Jesteś tu bardziej szczęśliwa niż tam?
- Tak.
- To jaki z tego wniosek?
Dobrze wiem jaki z tego wniosek, ale póki co to po pierwsze w jego mieszkaniu warunków na więcej niż dwie osoby nie ma a po drugie muszę zaczekać do momentu aż wezmę rozwód.
Szczerze mówiąc trochę mnie zaskoczył tym „kazaniem” mi wyciągania wniosków….i zapytałam:
- A jak Ty sobie to wyobrażasz?
- No właśnie nie wiem, trzeba by pomyśleć…
A potem:
- Myślisz, że nam się uda?
- Nie wiem… czasami myślę, że tak a czasami, że nie …
- No ja też tak czasem myślę … wydaje mi się, że pewnego dnia będziesz miała mnie dość.
Następnego dnia rano to ja szłam do pracy … po raz pierwszy on spał a ja wstałam … szybki prysznic, jakiś makijaż … już w płaszczu podeszłam do niego i poprosiłam żeby wstał zamknąć drzwi … już przy nich pocałował ale miałam wrażenie, że nie bardzo do niego dociera co się dzieje … spaliśmy tylko 3 godziny …
Ale potem zadzwonił i usłyszałam: „ wiesz, było mi tak dobrze …nawet jak wychodziłaś rano do pracy to było tak jakoś miło …tak rodzinnie…” i nie ukrywam łza się zakręciła kiedy to powiedział…
A teraz już jedzie na lotnisko i przez 2 tygodnie będzie 6 tys. km ode mnie …
- Leć ze mną…
- Oszalałeś…
ps.sąsiedzi w jego bloku zaczęli mi mówić dzień dobry;)
...w poniedziałek przyszedł list od adwokata ...schowałam go głęboko w torbie ...dodatkowo włożyłam jeszcze w zeszyt ... pilnowałam tej torby jakby intuicyjnie ...wisiała na klamce, tak żebym mogła ją stale widzieć ... a bez niej nie wychodzę ...
...wczoraj podpisałam pełnomocnictwo i wysłałam list ...
....wieczorem czaił się jak kot...kręcił ...szukał pretekstów do rozmowy ..w końcu wypalił ... z krzykiem ... czy już podpisałam pełnomocnictwo? ... czy przelałam pieniądze? .... skąd je wzięłam?.... wtedy zrozumiałam już dlaczego we wtorek zaczął sumami rzucać, że mam płacić połowę za mieszkanie, za szkołę córki i za paliwo ... ale o tym za chwilę ...
...pytam skąd wie, że podpisałam pełnomocnictwo.... i co moi drodzy? ..torbę miałam otwartą a list leżał na wierzchu i z ciekawości zajrzał.... nie mogło być takiej opcji z uwagi na to co wcześniej napisałam ... grzebał mi zwyczajnie w torbie kiedy już spałam ... ciekawe, który to już raz ...a nawet jeśli by tak było, to nie miał prawa go otwierać ...
...a najlepszy był tekst: myślałem, że jak zobaczysz ile to kosztuje (adwokat napisał koszty) to się rozmyślisz .... no i teraz to, co wyżej napisałam o tym za co mam teraz płacić ... myślał, że może tak mnie udupi i przez brak pieniędzy zrezygnuję ...
...po prostu ręce mi opadły ... awanturował się przy córce ... a przecież wcześniej już się zgodził na ten rozwód, więc skąd jego zdziwienie, że przyszedł taki list ... jakieś chore teksty, że będziemy żyli obok siebie, że da mi wolność tylko żebym się nie rozwodziła...
pytam: jaką on mi da wolność skoro nawet moją korespondencję czyta ? Jak mam iść na układ z facetem, któremu nie można zaufać, który z gęby cholewę robi i zmienia co chwilę zdanie?
ps. Karolina, ja myślałam, że hasło to dostanę bez proszenia;), tak jak zawsze...
...dopiero dziś zadzwoniłam do adwokata ... musiałam sobie wszystko jeszcze raz poukładać w głowie ... nie sądziłam, że to wszystko takie trudne ... powiedziałam, że małżonek zgodził się na moje warunki ...odpowiedział, że to bardzo rozsądnie z jego strony... jeszcze dziś prześle mi pozew i pełnomocnictwo ... ja to wszystko mam przejrzeć, podpisać i odesłać ...no i pieniądze na konto przelać ... ręce mi się trzęsą jak to pisze ... ale dziś rano zapytałam samą siebie: czy tak chcę nadal żyć? .... odpowiedź mogła być tylko jedna.... i wzięłam do ręki telefon...