..odpisałam jej wczoraj krótko i zwięźle, że skoro ni ewierzy w moje czyste intencje to baj... dziś odpisała, że wie, że już nie mąż ma za skórą i że potrafi kłamać ale... że ona by nie potrafiła jeździć wygodnym samochodem za który on spłaca raty (samochód nie jest na kredyt!)...że nie przyznaję się do hipoteki (a ja w sądzie powiedziałam, ze ten kredyt jestem gotowa uznać) ...że jak mogę pozwolić aby on płacił za wszystko, czynsz, hipoteka, internet, telefon itp. ... (rozumiem, że jak on tam mieszkał to miałam mu się do czynszu dokładać i innych opłat, pomijając fakt, że wynajmował pokój przez pół roku a potem mieszkał tam z kobietą i jej dzieckiem) ...że jak śmiałam się wyprowadzić z miasta, powinnam mieszkac u swoich rodziców i opiekować się synem ( on obiecał że się nim zaopiekuje a ja miałam zająć się dziewczynami, olał syna, zostawiał go na pół roku, nie zostawiał śrdoków do życia, ja walczyłam żeby szkołę skończyć, codziennie go budziłam do szkoły, tam też dzwoniła, moi rodzice brali go do siebie a na weekendy przyjeżdżał do mnie)... w grudniu sobie wyjechał a syn dzwoni, że nie ma co jeść, że jest chory itp.... zabrał go mój ojciec, załatwiłam lekarza... ale to ON jest świetny... no ręce mi opadły ... zostawiłam mu mieszkanie z całym dorobkiem życia wzięłam samochód i nei miałam prawa według niej go brać... jakiś szok przeżyłam... az miałam wypieki jak to czytałam... a i podobno zarabiam kupe kasy, bo ona w tym samym resorcie pracuje i wie ile zarabiam.....tylko że ona ma już doktorat i stały etat, ja pracuję na umowe zlecenie i jestem mgr jeszcze ...
nie szczypałam się, wyjaśniłam sytuację, napisałam prawdę ... co ten człowiek im opowiada? Większego skurwysyna ziemia nie nosiła ...