Miał być komentarz do poprzedniej notki w odpowiedzi na komentarz Erica, wyszła notka…...od początku nie było normalnie tylko nie zawsze był czas żeby się nad tym zastanawiać… w natłoku obowiązków rzadko zastanawiamy się nad tym czy jesteśmy szczęśliwi.. czasem tylko przyjdzie refleksja ale szybko ją wypiera coś innego, wtedy ważniejszego …niekiedy myślisz, że tak już musi być, że tak pozostanie i nie ma co się wychylać …bo jak inaczej?...jestem pewna, że gdybym mu dziś powiedziała, że odchodzę byłyby „zawały serca”, kwiaty i błagania o jutro … uważni czytelnicy pamiętają jak kiedyś powiedziałam mu, że go nie kocham …zaraz w sumie mogę znaleźć tę notkę … dziś mam wrażenie, że zadziałało wypieranie … zachowuje się jakby zupełnie tego nie pamiętał … przez jakiś czas potem się zmienił, ale to było takie nienaturalne … robił wszystko pode mnie nie będąc sobą …a to chyba nie o to chodzi … powinien być sobą i być szczęśliwy z kobietą, która go akceptuje właśnie takiego … on nie zdaje sobie sprawy z tego, że z inną mógłby być szczęśliwszy …ja jestem tego pewna … on kocha mnie i tylko mnie, jak twierdzi …
…a to ta notka napisana po tym jak powiedziałam mu, że nie kocham… on chyba do dziś w to nie wierzy, przyjmuje do wiadomości to w co wierzyć chce….
Jezu, to już 4 lata temu było, jak napisałam te notki, teraz zobaczyłam …i zobaczyłam jeszcze jedno …że te 4 lata zmarnowałam…
...... nie ułatwia mi podjęcia decyzji .....chodzący anioł ideał .......... stara się jak nigdy przedtem ......wciąż powtarzam, że nie uleczy tego jednym pstryknięciem, że niczego nie mogę mu obiecać, że to tak jak z chorym na raka, lekarz nigdy nie powie: napewno wyleczymy ....... w głębi serca wiem, że to tylko kwestia czasu ...... wszystko ma swoją porę ....... ale żal mi go podwójnie ...... bo się stara ...... i teraz mi z tym "dobrze" ......... ale to co przeciął nie sklei się choćby na głowie stawał ....... czuję się silna ale boję się, żebym nie zastygła w tej "dobroci" i nie zaczęła podejmować decyzji wbrew sobie ...... wiele tłumaczyłam, że nie kocham i nie sądzę abym pokochała a bez miłości dłużej nie chcę tego ciągnąć ........ on, że będzie się starał abym pokochała ........ i naprawdę się stara ......... a ja znów mam wyrzuty sumienia .........
I jeszcze ta notka
..... potrzebowałam czasu ..... chwilowej alienacji od wszystkich i od wszystkiego .... czasu na myślenie i refleksje ..... nie umiałam pisać ani mówić o tym co czuję ....... bo tak naprawdę sama siebie do końca nie rozumiałam ...... jak to mi ktoś powiedział "trudno jest bić łaszczącego się psa" ...... a On właśnie jest takim psem ....... dlatego trwam, czekam na rozwój wypadków ...... samo się stanie ....... wiem to ...... przyjdzie taki dzień, kiedy będę gotowa ........ jeszcze zbyt wiele wspólnych spraw i kłopotów nas łączy ....... dla niego każdy dzień jest nadzieją na lepsze ...... dla mnie oczekiwaniem na odpowiedni moment, bo czuję, że ani On ani ja nie jesteśmy jeszcze gotowi na nagłe cięcia ........ najważniejsze jest to, że czuję silna i wiem czego chcę ....... nie macie pojęcia jak to dużo ....... bo jeszcze miesiąc temu dałabym sobie ręce poobcinać, gdyby ktoś powiedział, że powiem to co powiedziałam ..... dość to skomplikowane ....... jak moje życie ......... tyle, że dzisiaj wiem, że każdy supeł jest do rozwiązania.......... i w tym tkwi moja siła ......
i jeszcze jedno ...czuję się jakbym Wam tu już wszystko napisała ... i jakby więcej nie było o czym mówić, jakby to był koniec tego bloga ...być może to chwilowe ...oby tak było ...bo szkoda mi tego miejsca....