...............
Dzisiaj doznałam szoku. Przed świętami jak to bywa wysłałam życzenia, między innymi bratowej już nie męża (na nk). Zawsze była dość rozsądną kobietą, więc nie widziałam w tym nic złego. Odpisała mi po miesiącu, że przeprasza, że tak późno, że rzadko zagląda na nk i zapytała co u mnie. Więc oględnie ale szczerze wyznałam, że lekko nie jest ale sobie radzę, że przynajmniej mam święty spokój i nie ma awantur i takie inne.
I dziś mi odpisuje, że mam interes w zacieśnianiu z nią znajmomości (jej mąż ma zeznawać w sprawie o podział majątku, ale Bóg mi świadkiem nie brałam tego pod uwagę), że mogłam przed rozwodem jej powiedzieć, że moje życie tak wygląda (ja nawet własnym rodzicom o tym nie mówiłam), że nie zamierza być moim sojusznikiem, jakies bzdury kompletne, że czytałam z gębą otwartą i nie wierzyłam.... Ci ludzie zamienili rolę kata i ofiary! ... we mnie widzą samo zło... jestem po prostu w szoku, zawsze byłam im życzliwa, ich dzieci bardzo mnie lubili....aaaa i mi wypomniała, że nie przyjechałam na chrzciny ich syna, 5 lat temu!... a ja pracowałam i miałam 10 godzin zajęć na które nie sposób było załatwić zastępstwo....
No nie wierzę, nie wierzę...jakie skurwysyństwo rządzi tym światem...
I K. mi uświadomił coś: "no to już wiesz, że masz wroga, na sprawę przyjdzie i już wiesz, że nakłamie tak, aby Cię z gnojem zmieszać ...
Tłumaczę ludziom, tłumaczyłam już nie mężowi, że wojny niemają sensu, mamy wspólne dzieci... gdzieś tam kiedyś się spotkamy ... nie dociera ...
Napisała jeszcze: rozwody tworzą obozy ....
Ja znam kulturalnych ludzi, którzy obozów nie tworzą.
A ja miałam objekcje ... nie złozyłam sprawy do komornika, jak od listopa mi nie płacił alimentów... i prawnik mi radzi, że mam złozyć pozew o podwyższenie tych alimentów w końcu... gryzłam się, żal mi było faceta ... głupia jestem jak but ...buntuje wszystkich i wszystko przeciwko mnie ... bez honoru i godności typ...