.......
….podobno nie ma nic nudniejszego niż cudze sny ….
… po raz pierwszy w życiu śniła mi się mgła …. i morze …. pomosty w różną stronę, takie po których można chodzić jak po ulicach, ze skrzyżowaniami, odgałęzieniami, węższe i szersze …. ale bardzo słabo widoczne w tej mgle …. …..boję się wody, ale tam bałam się trzy razy bardziej, bo nie widziałam jak mam iść, przez tą mgłę, gdzie postawić nogę, żeby nie wpaść do wody …w niektórych momentach widoczność była na jakieś pół metra …. nie bardzo też wiedziałam po co mam tam iść ale jedno było pewne …. że to bardzo ważne ….. potem droga z powrotem …. i kiedy zeszłam na tzw. ląd to kamień spadł mi z serca, że to już i że dałam radę …. jakbym wykonywała jakąś misję … albo walczyła z własną słabością ….
…….w senniku mgła oznacza „życie marzeniami, brak kontaktu z realną stroną egzystencji, co uniemożliwia właściwą ocenę zjawisk i sytuacji” …. tego gorszego znaczenia, w innym senniku nie doczytałam nawet do końca ….
…morze oznacza, że „zbliża się coś nowego, być może nowa, wielka, namiętna miłość”…..
…..natychmiast wyobraziłam sobie taką Panią Bovary;) … to dobrze, że jeszcze potrafię się z siebie śmiać … to dobrze, że jeszcze czasem potrafię się uśmiechnąć do kogoś na ulicy …. chyba jednak jestem dość silną osobą …. w każdej dziedzinie mojego życia problem goni problemem i jeszcze kopią się po tyłkach, żeby ten przed nim biegł szybciej bo już następne w kolejce ….. wewnątrz mnie ciasno i duszno … na płytkim oddechu rozpoczynam i kończę każdy dzień …. najtrudniej jest nie mieć na co czekać …. najtrudniej iść nie widząc drogi …. jak w tej mgle ….