........
..cyklicznie powtarzany sen ... mężczyzna, którego rano nie pamiętam ...nie jest bez twarzy chyba, sama już nie wiem ... bo w nocy, kiedy się budzę ją pamiętam ... rano już nie ...i nie wiem czy to wyobraźnia była ... i czy w ogóle to przebudzenie ...czy tylko mi się zdawało ... pamiętam jednak emocje .... jacyś ludzie, jakieś zdarzenia i my ... i jakieś muśnięcia rąk, spojrzenia wyrażające niesamowite uczucie... przytulenie ... takie, że chciałoby sie więcej ale ludzi wokół tyle ... i tylko uśmiech jakiś ... uśmiech mówiący:"potem kochanie..." ... sen, tak realny... tak nasycony gamą namiętności ... tak bardzo tam kocham i kochana jestem, że czuję to jeszcze przez długi czas po przebudzeniu ... a kiedy w nocy sen się urwie, bo samochód ulicą przejedzie albo sąsiad głośniej trzaśnie drzwiami to tak strasznie tęsknię i pragnę zasnąć jeszcze... a sen nie przychodzi ...
.... i wtedy patrzę na ciemny pokój ... i przewracam się z boku na bok na mokrej poduszce ... i proszę Boga o kolejny sen .... zanim stanę do szermierki z rzeczywistością ... w oczekiwaniu na jedno przytulenie ...