.............
... od kilku dni śpię po jakieś 3 godziny ... najpierw nie mogę zasnąć z obrazami pod powiekami ... dźwiękami w uszach wszystkich informacji telewizyjnych ... taki skrót ostatnich dni w mojej głowie ... potem budzę się rano, wcześnie rano i masochistycznie włączam telewizor ...
... bezsensowne zmagania dla nikogo, zmarnowane lata, pustka, które towarzyszyły mi do tej pory ... doskiwierające jeszcze wyraźniej i po wielokroć dotkliwiej ... bo znowu płakałam sama...
...wczoraj jednak poczułam, że jeśli czegoś nie zrobię to oszaleję, zamęczę się rozmyślaniem, refleksjami ... ostatnich dni i ... całego życia .....
...wyłączyłam wszystko ... poukładałam wokół siebie filmy i książki ... zaczęłam się zastanawiać co mi bardziej pomoże ... czytanie czy oglądanie ..... włączyłam "Fridę" i na jakiś czas zapomniałam kim i gdzie jestem .... byłam Nią i z Nią .... tak ode mnie różną .... paradoksalnie ogarnął mnie niesamowity spokój jakiego nie czułam już od bardzo dawna ... miałam wrażenie, że ktoś mi bliski ogląda ze mną ten film, że siedzi obok i uśmiecha się do mnie .... wśród rzeczy, które dotykał ....
... potem "Piętno" i jeszcze raz "Iris" ....
...poczucie bezpieczeństwa ... tego mi najbardziej potrzeba, takiej pewności, że w każdej chwili, w każdej sekundzie mogę na kogoś liczyć ..... że nie muszę się już sama miotać z życiem i emocjami, o których nie mogę nikomu opowiedzieć ... nikomu, kto mnie dotyka ....
....zrozumiałam....