Na jakieś wspomnienia mnie zebrało dziś, analizy, rozważania. W taki stan się wpędziłam, że nie wiem już co jest dobre a co złe. Gdzie jest moje miejsce. Anomia prawie.
Unikam znajomych bo nie lubię, kiedy zadają pytania. Kontakty ograniczam do zawodowych ostatnio. Wyłączam dźwięki w telefonie bo wywołują niepokój. Największą radość sprawiają mi najmniej ważne sprawy. Posprzątam ładnie, siadam i patrzę jaka to pracowita dziewczynka ze mnie i jak pięknie teraz wokół. I to nie jest tak, że smutna jestem czy przygnębiona choć to pozornie wyklucza to, co wcześniej napisałam. Jakby kłóciły się ze sobą dwie osobowości .... jakby jedna dawała drugiej po uszach a tamta nie dawała się usadzić na tyłku ...bojąc się jednocześnie wychylać za bardzo, bo jednak bolą trochę te razy .... Królową pisania bzdur powinnam być nazwana ...Królową wielokropków już mnie Ktoś kiedyś nazwał ....
...a poza tym ... mam cholernego pietra przed nowym ....
...lubię słowo "pietra" ... mój dziadek tak mówił .... dlatego wolę go używać zamiast innych określających ten sam stan ... bo stan jakby łagodnieje tak nazwany .....
...i ciągle marzną mi ręce ....