....
...skoro jest hasło to mogę sobie poozwolić na wyjaśnienie ... wcześniej przemycałam wiele rzeczy ale były one jasne tylko dla uważnych czytelników...
....otóż jestem żoną jeszcze mojego męża, którego nigdy nie kochałam ... jaka to męka wiedzieć może tylko ten, kto to przeżył ... on mówi, że mnie kocha ale ... ja miłość widzę inaczej ... i nie nazwałabym tego miłością ... powiedziałam mu kiedyś, że go nie kocham (pisałam o tym na blogu) ...prosił, błagał... i tak tkwię ... wiersz po prawej stronie bardzo dobrze oddaje to co czuję ... nie chcę ranić a tak żyć nie potrafię .... sytuacja patowa ... ukrywam tęsknotę za WSZYSTKIM...
...i pojawił się Ten ktoś ... do którego uciekam, kto ma podobną wrażliwość, kto rozumie i śmieje się z tego co ja.... z kim milczeć pięknie i siedzieć obok niego w samochodzie.... kto pomiędzy zmianą biegów dotyka mojej ręki albo kolana ...
...dość wynurzeń bo mi się broda trzęsie ...
...i patrzę jak leży z piwem przed tv ... czasem palnie przyziemnym tekstem, z którego nie wiadomo czy się śmiać czy płakać ....
...kłodą drewna mnie nazywał ... rzucał teksty o tym czy mi czasem nie zarosła .... sama tak czasem już myślałam ... dopóki nie odnalazłam siebie w innych ramionach ....
...tyle, że pewnie to się skończy ... i nadal będę tkwić w tym chorym związku.....