..............
…dziś dopiero mogę napisać coś więcej …
…oboje byliśmy bardzo zmęczeni …. ja wcześniej niż on skończyłam pracę …zawiózł mnie do siebie i pojechał … jakoś mnie rozczuliło kiedy powiedział: wiesz gdzie co jest, wiesz gdzie są ręczniki, herbata, tu masz wino jakbyś chciała mnie bardzo wesoła przywitać;), w lodówce też Ci coś zostawiłem …. najbardziej się martwię, że będziesz się nudzić … (i do psa) …opiekuj się Martynią …
…kiedy wrócił siedzieliśmy sobie tak zwyczajnie oglądając telewizję … oj jak dobrze mi tak z jego ręką na moim brzuchu, z moją głową na jego ramieniu, z wyciągniętymi nogami …pamiętam jak kiedyś pisałam taką notkę, dokładnie tak opisałam szczęście ..wtedy to było rozmyślanie, marzenia …
… a potem zrobiło się ciemno, włączył muzykę i opowiedział mi pół życia … o tym nawet jak kiedyś kochał, jak jego kochała kobieta …i o innej, od której odszedł bo kazała mu uśpić psa …. jak umierali jego rodzice …. O swoich dziadkach i kolegach z podwórka …. „każdy ma swoje demony – powiedział na końcu – kiedy Ty mi o swoich opowiesz?”
… a potem wszystko było jak sen … szybko rozwiał moje wątpliwości z poprzedniej notki … zaczęłam się przy nim sobą zachwycać … chyba muszę tu być nieskromna … ale kiedy widzę jak zamyka oczy, jak drży …. to myślę sobie, że mam dar jakiś ….albo on jest jak plastelina … kiedy ją się przez chwilę potrzyma w rękach, robi się miękka i można z nią zrobić wszystko …. albo jak to on kiedyś powiedział, spotkały się w końcu te dwie połówki cytrynki, te dwa feromony … bo i ja jak ta plastelina …. szybko się siebie nauczyliśmy … i nadal się odkrywamy ….
…”nie masz pojęcia jaka jesteś wtedy piękna, jakaś aura się wokół Ciebie wtedy pojawia … a potem, kiedy mówię do Ciebie a Ty mnie jeszcze nie słyszysz czuję się bardziej Twój niż kiedykolwiek”…..