..............
...pouprawiam Wam ten bełkot trochę bo odkąd ten blog jest zahasłowany mam większą tego potrzebę ... nie muszę już uważać na każde słowo i wylewa się ze mnie... terapeutyczną rolę zaczął sprawować...
...K. jest zupełnie inny ...to taki facet z górnej półki ... bardzo cenię w nim to, że jest taki ostrożny, że nie dzwoni jak wariat, nie zarzuca mnie smsami ... czasami mi tego brakuje ale doskonale wiem, że to wynika z jego rozsądku i z tego, że nie chce mi robić kłopotów...
...kiedy wczoraj zadzwonił i powiedziałam, że już jestem w domu, krótko i węzłowato powiedział co miał powiedzieć i "to pa, nie przeszkadzam Ci"...
....coraz bardziej mi go brakuje ...brzmi jak banał ale banałem nie jest... każdego dnia kiedy budzę się rano zwijam się w kłębek i fizycznie niemal czuję ten brak ... kiedy o nim myślę, a myślę stale tylko czasem intensywniej i przypominam sobie, wyobrażam też jego usta na moich to zamieram na czas jakiś ...a kiedy wracam do świata to zupełnie nie wiem ile tak trwałam ....
...to pierwszy "normalny" związek odkąd jestem żoną ...a jestem nią już dosyć długo ... wszystko było po kolei ...poznali się, zaiskrzyło, umówili się raz, drugi, trzeci ...potem się zakochali ... wbrew pozorom nie zdradzałam męża na lewo i prawo ... owszem były jakieś tam historie, internetowe miłości, miłość z przed lat też się odezwała ... ale nigdy nie było tak "normalnie" ...może nawet bez tego cudzysłowia być powinno ...
...nie wiem czy o tym pisać tu...ale w końcu to mój blog ... nie wiedziałam, że można się tak długo kochać (gry wstępnej nie liczę;) ...może jakaś upośledzona zostałam przez kogoś, chyba nawet na pewno... muzyka z płyty, którą puszcza trwa 70 minut .... i po wciąż mu mało ... i nie jestem prosta w obsłudze ... ciężko wpaść na to co mi przyjemność sprawia ... on wpadł...