................
…a dziś, żeby tak słodko nie było podniósł mi ciśnienie … w czwartek napisałam, że w sobotę kończę już o 11.15 i mogę z nim pobyć do 15.00 (zaczynał audycję w radio).
… 11.00 cisza …11.15 cisza … wszystko robię bardzo powoli … w końcu zdaję klucze od sali …spacerkiem do samochodu …w samochodzie czekam 10 minut … nie dzwoni … odpalam silnik … wcześniej wyłączam dźwięki w telefonie i wrzucam go do torby … w domu obiad, te sprawy … o 14 zaglądam do torby … 2 połączenia nieodebrane … wiadomość na poczcie i sms …. „sorry, pomyliły mi się godziny, byłem pewien, że kończysz o 13.00”…. nie odpisuję … o 16.00 nie wytrzymałam …”no trudno… myśl nad zadośćuczynieniem” …. „sam siebie ukarałem” ….. milczę …. w końcu :„mnie też , bo mogłam się dziś jeszcze wcześniej zwinąć” …. „masz prawo do roszczeń” … „ no właśnie nie mam żadnych praw” … „masz” …. „nie roztrząsajmy już tego, stało się. nad faktami się nie dyskutuje” …. „gdyby wszystkie kobiety myślały tak jak Ty świat byłby piękny. A tak …ja mam super a inni kłopot;)
Niech sobie nie myśli;) Coś wykombinuję kiedyś … jakiegoś fryzjera w ostatniej chwili przed spotkaniem;) Tak naprawdę to wiem, że sam na siebie jest wściekły …bo czekał na to spotkanie tak jak i ja…. i jakoś bardziej żal mi jego niż siebie …oszalałam ….