Notka schowana
…no więc to wszystko nie jest takie proste … odejść … to bardzo trudna decyzja bo nie jestem odpowiedzialna tylko za siebie … i ta odpowiedzialność przejdzie również na niego w sytuacji kiedy odejdę … więc musi to niejako wyjść od nas obojga … gdybym była sama już bym z nim mieszkała …
…kiedyś powiedział coś takiego: jeśli miałabyś jedno dziecko to stanąłbym na głowie, żeby Cię stamtąd zabrać … ale, że jest inaczej to zwyczajnie nie wiem czy sobie poradzę …to nie jest łatwa decyzja ..być może tak będzie jeszcze rok, dwa i w końcu będziemy razem …a może za miesiąc zrozumiem, że to już …
…odpowiedziałam wtedy, że bardzo mi się podoba to co powiedział bo świadczy to o jego odpowiedzialności …gdyby mówił, że nas zabiera już i teraz i się niczego nie boi to uznałabym, że nie jest przy zdrowych zmysłach …
…wtedy on, że to właśnie we mnie podziwia …bo inna kobieta powiedziałaby: "tak, to znaczy, że mnie nie kochasz wystarczająco mocno, jeśli nie kochasz mnie i mojego świata i nie chcesz nas zabrać" ….
… musiałby kupić większe mieszkanie … to po pierwsze … po drugie ja zarabiam tyle, że nawet sama wynajmując mieszkanie nie utrzymałabym się (bo myślałam już też o tym, żeby odejść nie do K. ale od męża na początek) … po drugie szok w rodzinie … mniej mnie to już obchodzi bo pewnie jakoś bym to zniosła … moje życie i nikt go za mnie nie przeżyje …ale jednak obchodzi ….
… myślę też, że gdybym mu powiedziała dziś „zabierz mnie stąd” to pewnie by mnie zabrał …ale nie, chcę aby ta decyzja wypłynęła tylko ode mnie … oboje musimy być tego pewni i tego chcieć tak bardzo, aby przynajmniej dziś wierzyć, że nie będziemy tego żałować ….