........
...... to już ósmy dzień ........ ktoś wyjąl mi serce i kroi je codziennie po trochu .....pierwszego dnia uszczkąl tylko kawaleczek ..... zabolalo tylko troszeczkę, pomyślalam .... poboli i przestanie, może nawet odrośnie .... drugiego dnia zaczęlo mnie to niepokoić ... trudny do określenia, pulsujący ból ...... nawet trudno określić ....boli czy nie boli .... przeszkadza ...... nie pozwala się skupić, nie pozwala myśleć o czymkolwiek innym ...... trzeciego dnia zaczyna doskwierać dużo bardziej ...... zrobilam się nerwowa, przestalam jeść, nie moglam spać ......... czwarty i piąty dzień to zabijanie go środkami przeciwbólowymi ..... trudniej ... kiedy lek przestawal dzialać ...... szósty i siódmy to wegetacja zmęczonego bólem czlowieka, przeplatana modlitwą do Stwórcy o cud ........ raz blagania na kolanach, raz wyrzuty, że zapomnial ...... i cieszy się z bólu istnienia .........
.......dziś ósmy dzień ............ nie widzę, nie slyszę ......... wciąż czuję .......... zostal malutki kawaleczek serca ...... przytulony, ogrzany, otoczony milością ma szanse na przetrwanie .......... jeśli się obudzisz .........