.......
... jak krzyk szybującej mewy nad ogromem zielonego oceanu, wypatrującej skrawka lądu wśród bezkresnego fal burzanu...
jak skowyt wychudlego szczenięcia, leżącego w gnijącym barlogu, szukającego ciepla matki, z uczuciem cierpkiego glodu....
jak placz opuszczonego dziecka, stojącego samotnie za oknem, z nosem przytkniętnym do szyby, ze starym zniszczonym smoczkiem....
tak moja dusza z tęsknoty, za mną, za tobą, za nami, krzyczy, placze, skowyczy, patrząc w swój los nieznany....