...... poprzednia notka wywolala trochę zamieszania ..... sama nie wiem czy dobrze zrobiam pisząc to na blogu .... On nie jest tak do końca zlym czlowiekiem ..... wiem, że mnie kocha (jakkolwiek tą milość pojmuje) wiem, że się stara - choć nie zawsze mu to wychodzi ..... bywa nieobliczalny i ma do perfekcji opanowane ranienie slowami ...... ale czy nie ma w tym trochę racji ...... nie jestem oddaną mu osobą a na to chyba liczyl wiążąc się ze mną ..... On też czuje się niespelniony w tym związku ...... ktoś mnie kiedyś zapytal: "dlaczego go bronisz? skoro jest taki dobry ...... to dlaczego masz kogoś innego?" ...... to nie jest kwestia tego jaki On jest ...... związek byl chory od samego początku ..... gdyby byl zdrowy a my bylibyśmy sobie bliscy, nie byloby miejsca dla kogoś trzeciego, nikt by się pomiędzy nas nie wcisnąl .....