........
...... dzisiaj wylizuje moje rany, okłada je miodem ..... nie sposób przejśc obok niego aby ręką nie przyciągnął mnie do siebie i nie posadził na kolana .... kiedy w nocy opowiadawał jak bardzo mnie kocha ...... jak bardzo tęskni za choć jednym ciepłym gestem .... jak prosił o przytulenie ....... leżałam milcząca i zalewałam się łzami ...... bezradna ..... do bólu przeszyta jego bólem ...... i naprawdę mu wierzyłam ..... wtedy kiedy mówił o tej swojej miłości .....wtedy, kiedy mówił, że jestem jego całym światem ...... że beze mnie będzie wrakiem człowieka ..... i pozostanie mu tylko strzelić sobie w łeb ....... zdychałam z rozpaczy ..... bo nie jestem w stanie odwzajemnić tego uczucia ...... jakiekolwiek ono jest ...... i serce mało mi nie pękło ...... było ciemno ..... nie widziałam go ...... ale znam go na tyle, że mogłam zgadnąć jak wyglądała jego twarz ....... zrozpaczenie pomieszane z bezsilnością ........ swoje zachowania tłumaczy tym, że nie wytrzymuje psychicznie obecnej sytuacji, że głupieje na samą myśl, że mogłabym odejść ....... że dzika agresja i krzyk to jak chwytanie się ostatniej deski ratunku ....... i wciąż mi go żal .......