... że też mnie nikt przed napisaniem takiej notki w glowę nie walnie ..... jak zwykle pozostaje niesmak .... wylewa się ten mój cynizm jak jego opuchlizna ..... tak naprawdę to dużo tu mojej winy, bo gdybym bardziej się starala .... ale po co? przecież tak naprawdę wcale mi nie zależy i nie chcę żeby bylo lepiej ...chodzi tylko o to, żeby bylo "milej" teraz ..... bo tak naprawdę, to wolę kiedy się nie odzywa, bo mam spokój ...... bo tak naprawdę lubię kiedy wychodzi, bo jakoś mi swobodniej i przyjemniej .... i tak naprawdę nie robię nic, żeby to wszystko zmienić, bo gdzieś glęboko wiem, że nie chcę z nim być ... więc, czemu do cholery miala slużyć ta notka?...... żeby ten niesmak poczuć? czy żeby przeczytać na drugi dzień i wywnioskować, że to chyba moja wina ......