........
....totalne lenistwo ... biorę się za coś i zaraz odkładam na później ..... poczekam ..... nie można przeciez wbrew sobie czegoś robić ....genialne usprawiedliwienie dla leniwej kobiety .....
.... kiedyś w blokach, w piwnicy były pralnie dla tych mniej zamożnych, których stać było tylko na franię ..... co sobota ojciec znosił mamie pralkę i wielki kocioł ...... były tam dwie wanny i wielki palnik ..... mama przynosiła sobie kawę, papierosy i prała ......... co jakiś czas zaglądała tam jakaś sąsiadka na pogaduszki ..... w tym wielkim kotle gotowała bieliznę, w wannach płukała już wyprane rzeczy ...jako dziecko siedziałam z nią tam całymi godzinami ..... słuchałam plotek, czasem rozmawiałyśmy ...... pamiętam zapach tej pralni, gotującej się bielizny, z trudem zdobytego wtedy proszku ...... to było najlepsze miejsce na opowiadanie o swoich kłopotach, tych o których nigdy nie powiedziałabym jej w domu ...... było mi wtedy dobrze ......
....dziś chciałabym iść z nią do takiej pralni .... zamieszać drewnianą łyżką gotującą się bieliznę ....opowiedzieć jej wszystko ..... tylko dzieli nas już zbyt wielka granica ...... strach przed obarczaniem ją moimi problemami ..... lęk, że nie zrozumie ........ i nowa automatyczna pralka w jej łazience .......