.............
….kiedy już jest tak, że wydaje mi się, że ani chwili dłużej tego nie zniosę i pojawia się silniej odczuwane niż zazwyczaj pragnienie zmian … wydarza się coś dobrego i mgłą okrywa wszystkie gorsze chwile … wtedy staję się mniej silna, bardziej wyrozumiała i współczująca dla Niego i tego co mogłoby go w związku z moim odejściem spotkać …. wtedy myślę, że przecież nie jest tak źle, że bywa miło ….
…nawet najsmutniejsze żywoty miewają chwile radości …
…to trochę jak z pogodą …. silne mrozy stają się nie do wytrzymania, nienawidzimy śniegu, zimna, ciemnych poranków i szybko zachodzącego słońca …. a kiedy przychodzi lato, któż pamięta o zimie? …cieszymy się każdym upalnym dniem, zapachem maciejki i ciepłą wodą w jeziorze ….
… chciałabym mieszkać w Australii … nie wiedzieć o mrozach i śniegach …
… chciałabym w ciepłe wieczory siedzieć przed jakimś domem, może rozpalić ognisko, oprzeć się o czyjeś ramię z kieliszkiem wina w ręku …zajrzeć do ogródka, w którym wiosną wysiałam kwiaty … chciałabym mieć w sobie pewien rodzaj spokoju o takie samo jutro …. nie pamiętać o tym, że lato kiedyś się skończy …. przyjmować to, co się dzieje … nie czekać na to, co nastąpi …
- dlaczego burzę nazywają niepogodą ?– ktoś zapytał – przecież to też pogoda …
„W życiu bywają noce i bywają dnie powszednie, a czasem bywają niedziele. Rzadziej się to zdarza niż w kalendarzu” M. Dąbrowska.