.......
….puszkowy Pan już któryś dzień z kolei pojawia się pod blokiem, ale najczęściej jest tak, że albo nie zdążę zbiec , albo jestem jeszcze nie ubrana i nawet za zbieganie się nie biorę … po długim czasie niewidzenia zawsze się dowiaduję czegoś ciekawego …
….raz opowiada jak to się zakochał w tzw. międzyczasie … innym razem, że zmarł kumpel … a jeszcze innym, że go „złomowiec” oszukał …. każda z tych opowieści, choćby najbardziej banalna, jest w jego wykonaniu piękną historią i trzeba przyznać, że potrafi dać do myślenia …..
…kiedyś spytał o czym marzę … nie umiałam od razu odpowiedzieć, zaczęłam się zastanawiać … a on zaczął mnie dopingować:
- no szybciej, szybciej, co pani najpierw do głowy przychodzi?
- chyba szczęście, ale to zbyt mało precyzyjne ,,,
- oj tam, ale pani wymyśliła, konkretnie, teraz …
- teraz to chyba o tym żeby ruchu na siódemce nie było;)
- no właśnie i o to mi chodziło …wieczorem będzie pani marzyć o tym, żeby jutro świeciło słońce bo ma pani ochotę iść na plażę, za tydzień – żeby dobrze wypaść na rozmowie, potem – żeby dostać pracę … jeszcze innym razem żeby ten gość co się pani tak przygląda w końcu zagadał …. bo my proszę pani marzymy tylko o tym, co ma szansę się spełnić ….
- ale czy to są marzenia? To tylko „chcenie”
- chcieć to ja mogę proszę pani się wysikać … i roześmiał się swoim najszczerszym ze szczerych uśmiechów jakie widziałam ….