...włączam pranie ...wychodzę ...potem zastanawiam się dlaczego nie słyszę pralki... jest proszek, jest płyn, ustawiony program ale drzwiczki otwarte .... robię surówkę, kroję kapustę i w międzyczasie gotuję wodę żeby wyparzyć salaterkę, w której wcześniej były jajka... dźwięk wyłącznika czajnika wybudza mnie ... ale kapusta już w tej salaterce ... może nikt salmonelli nie dostanie... ... wszystko robię jak w transie, zawieszam się i łapię się na tym, że uśmiecham się sama do siebie na wspomnienie ... dobrze jak wtedy jestem sama ... inaczej nie wiem co odpowiedzieć na pytanie dlaczego się śmieję jak głupi do sera.... ... dobrze mi z tym ... choć wiem doskonale, że to dane jest na jakiś krótki czas ... że prędzej czy później się skończy ...zawsze lubiłam mieć o kim myśleć ....