..............
..rodzice dziś przyszli ... powiedzieli, że mam brać adwokata, oni zapłacą ... tak to zrobić mam, żebym na bruku nie została ... jestem też współwłaścicielką mieszkania, ale na nim jest hipoteka ... na połowę jego wartości .... po podziale majątku niewiele mi tego zostanie ... jakoś mi się na K. nazbierało ... napisałam smsa... odpisał, że ogląda film i zadzwoni po filmie... wiem, że przesadziłam ... ale tyle mam emocji, że już rady nie daję... napisałam: "ucałuj film" i "Bądź szczęśliwy"... i jeszcze, że znam swoją wartość a takiego kwiatu pół światu ...coś w tym sensie...było już późno w nocy ... wydzwaniał, na komórkę, stacjonarny... w końcu dał spokój...ale dziś o 8.37 telefon mnie obudził.... zaczął się tłumaczyć, dyskutować… że ja sobie niby myślę, że on to nic nie czuje… że wciąż myśli jak to najlepiej rozegrać, że mam trójkę dzieci, że jedno na pewno musi zabrać …że po raz pierwszy jest w takiej sytuacji, że się stara, że dzwoni codziennie, czasem dwa razy … że jak jestem to jest spokojny, że mnie kocha … że miesiącami nie mógł do mnie zadzwonić normalnie tylko do 15.00… że to wszystko nie spływa po nim jak po kaczce… że przez rok, wychodziłam z jego łóżka i jechałam do męża …. Że wariował… że mam mówić co czuję … jakie mam oczekiwania … że on wciąż myśli jak to najlepiej rozegrać …że praca go wykańcza… że też się stresuje … i że widzę go w takim momentach, jakich nie widzi go nikt inny… bo oprócz tego, że mnie kocha, jestem jego przyjaciółką ….
…całą noc nie spał …ja też …
… rozumiem, chcę rozumieć …. Bo go kocham …. I on mnie też … czuję to… ale… ale?