…… śnił mi się dziś taki Piotr … nawet nie wiem jak nazwać nasz krótki i ognisty związek … związek? …niech będzie …. zaczepił mnie pierwszego dnia na uczelni, na egzaminach jeszcze …. ja schodami w dół, on schodami w górę …. po kilkunastu może sekundach nawoływał wychylając się przez poręcz, że mam zaczekać minutkę …. a że wystraszona byłam okrutnie tego pierwszego dnia, stanęłam prawie na baczność w tym oczekiwaniu ….
….powiedział, że mu jakąś Czeszkę przypominam, znajomą dawną i jak się potem okazało święta prawda to była, co w pierwszej chwili poddałam pod wątpliwość;)……
…. dziwny człowiek to był …..swoją drogą bardzo przystojny …. tak mi teraz przyszło do głowy, że chyba naj…. ze wszystkich, którzy stanęli na mojej drodze;) … (myśl luźna …. uroda znaczenia nie ma przecież) ….. ale zaborczy był okrutnie …zaatakował mnie tą swoją „miłością” … przydusił …. arbuza nie mogłam bez niego ugryźć …. a każdego przechodzącego obok mnie faceta zasłaniał własną piersią … mnie chyba raczej, żeby tamten spojrzeć nie śmiał na jego własność … po dwóch tygodniach znajomości dowiedziałam się ile planuje dzieci i jaką będę miała suknię ślubną …. w planach też miał odwiedziny u moich Bogu ducha winnych rodziców …..
…. żal mi go trochę było ale jeszcze bardziej żal mi było siebie, jak oczami wyobraźni zobaczyłam swoją z nim przyszłość ….. przeniósł się na inną uczelnię …ale nie z mojego powodu jakby się to mogło wydawać;) … taki wieczny student z niego był … po czterech chyba latach spotkałam go w pociągu ….piękny jak malowany, jeszcze bardziej męski i taki poważnie smutny … smutny albo poważny …. nie wiem ….3 godziny przegadaliśmy …. „zostaw go i jedź ze mną, mam dobrą pracę, mieszkanie, niczego ci nie zabraknie” …… ciężki czas wtedy miałam ….może jakby uderzył w sferę duchową a nie materialną ? ….kto wie;) ….
…ale o czym to miało być …. o tym, że śnił mi się dziś ten Piotr i że jak się obudziłam jeszcze dźwięczała mi w uszach Suzanne Vega, która do końca życia będzie mi się z nim kojarzyć …. z taką jedną chwilą, w której nakładałam ryż na talerze a on otwierał wino nucąc za Suzanne płynącą z radia….”My name is Luca….”