.........
...poproszono mnie żebym napisała chociaż jedno zdanie .... ale właściwie nie mam o czym ... nic specjalnego się nie dzieje ... czekam dzisiaj na ucztę dla ducha ...na "Wojaczka" o 22.40 w dwójce ..... i tyle moi mili ...
Martynia
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
...poproszono mnie żebym napisała chociaż jedno zdanie .... ale właściwie nie mam o czym ... nic specjalnego się nie dzieje ... czekam dzisiaj na ucztę dla ducha ...na "Wojaczka" o 22.40 w dwójce ..... i tyle moi mili ...
.... mając mężczyznę w zasięgu ręki, tęsknię za mężczyzną ..... za takim ludzkim, przyjaznym byciem obok ...... za rozmową, z przeświadczeniem, że na pewno jestem słuchana .... za uśmiechem, kiedy milczymy we dwoje i przypadkowo spotkają się nasze oczy ..
.. za obracaniem czegoś w żart ... za podobnym poczuciem humoru ... za zapachem, za którym się tęskni tuż po zamknięciu przez niego drzwi ............tak usiadłam przed chwilą do komputera i samo to wszystko się napisało ...... głęboko siedziało, nie bardzo uświadomione ...... teraz wiem chociaż za czym tęsknię ..........
...... On już bardzo pewny siebie ..... ostatnio wspomniałam o rozstaniu, o bezsensie przeciągania tego ...... nawet do końca nie wysłuchał ...... pół osiedla słyszało, że mam o tym nawet nie wspominać bo “coś się w nim zaraz gotuje” ........ nie to, że się skarżę ...bo mam to na własne życzenie ..... ale jestem cholernie zmęczona ...to już nawet nie tak, że raz na jakiś czas doprowadzi czymś do szału ...... On nie odpoczywa w tym doprowadzaniu, czasem myślę, że nie do końca świadomie chyba ... ale długo by o tym mówić .......
...... ważne są pragnienia ...ważne są marzenia ...... te uświadomione ........
.... ja to nie wiem, skąd ci dobrze ludzie w moim świecie się biorą ... zawsze ktoś rękę bezinteresownie poda, ktoś pomoże, ktoś się uśmiechnie ....... jak się do końca uda to wam napiszę ...
....wczoraj listonosz przyniósł mi ogromną, ciężką paczkę ..... w środku był 7 kilogramowy arbuz ...... zabrakło mi słów panie Y, dotarł cały, nienaruszony ..... patrzę na niego i szkoda mi zacząć kroić ......
....... lubię zapach swoich perfum .... do tego stopnia, że kiedy się nimi spryskuję ...uwalnia się coś w rodzaju motylków w brzuchu ...... bo jeszcze pamiętam, kiedy jemu się podobały ....... kiedy całował moje nadgarstki, zamykał oczy i mówił, że nic na świecie piękniej nie pachnie ....... to taki codzienny rytuał... taki afrodyzjak dla śpiącej kobiecości ... przebudzanej po porannym prysznicu ...... to nic, że potem ten zapach stapia się z dniem i już go nie czuję ...... przyzwyczajam się ....... ten ranek jest dla mnie bardzo ważny .......
....... stałam dziś w sklepie, czytając co tam na tonikach napisali ....... za plecami usłyszałam: czy jeszcze coś na świecie tak pachnie? ....... gdyby nie sklepowy wózek leżałabym wciśnięta w posadzkę ...... stał uśmiechnięty, nieznajomy pan ....... krótka wymiana zdań i uciekłam ..... w obawie, żeby nie powiedział czegoś więcej ...... żeby nie przypomniał, żeby potem nie bolało ...
...... kiedy wieczorem wychodzę na balkon .... czuję zapach lata ....taki dziwny zapach, który przywołuje jakieś wspomnienia, które trudno jest nazwać, ubrać w słowa ....które trudno określić .... to takie coś w powietrzu, dzięki czemu kiedyś było mi dobrze ...... i wtedy nie wiem, czy wejść do środka i nie narażać się na kolejne wzruszenia czy zostać i chłonąć ten zapach przywołując jakąś dziwną tęsknotę, która bardziej boli niż koi ...... tęsknotę za tym, że teraz już tak nie potrafię się cieszyć jak kiedyś, że to coś co kiedyś było, minęło bezpowrotnie ...nawet za tym, że teraz nawet tego zapachu nie czuję tak silnie jak kiedyś ...... potem przychodzi noc ..... przychodzi samotność, bardziej dotkliwa niż w dzień ..... i wtedy dziwię się, że jeszcze żyję .....
...tak trudno i tak łatwo jest komuś doradzać ... czytam list ... odpowiadam ... niby wszystko wiem, bo to przecież takie oczywiste ..... jasne jak słońce ..... zrób dziewczyno tak i tak ...... a po chwili wiem, że to bardzo trudne ... że to całkiem niemożliwe ...bo skoro byłoby takie łatwe ta osoba dawno by to zrobiła ... TAK JAK JA .... próbuję przełożyć cudze życie na swoje ...... żeby łatwiej mi było podjąć decyzję ...ale każde jest inne, każde inaczej smakuje ... każde inaczej wygląda ....jak śniegowe gwiazdki ....
....bywa tak, że jest dobrze .... że nawet śmiejemy się razem ..... i wtedy myślę sobie, że się czepiam ...że to ja jestem ta zła .... kiedy ludzie cię źle traktują, myślisz, że na to zasługujesz, łatwiej jest uwierzyć w złe rzeczy .... dobre wydają się nam zbyt piękne.... ponad to, na co zasługujemy ... i kiedy jest trochę lepiej , czuję się winna .... bo jak śmiem narzekać, w chwili, kiedy nie ma się do czego przyczepić ...to nic, że kiedyś było źle ...ale ten ktoś się stara ...........przynudzam, gmatwam ..wiem to .... tyle razy obiecywałam sobie, że jak warka to nie notka ..... nie udało się i tym razem .... za co serdecznie wszystkich czytaczy przepraszam ....
......Co tu napisać? ...pięknie było ..... łaziłam po wszystkim po czym dało się łazić ...pojechałam z moim małym światem, pociągiem........ mały świat przyzwyczajony do jazdy samochodem, zapytany jak się pociąg podoba, odpowiedział: “głośno” ......... ale to też miało swoją atrakcję ........ pogoda tam lepsza niż u mnie .... zachwycona ciepłymi porankami usłyszałam od zamieszkałych, że to zimne dni ......... mi było dobrze .......... nie muszę nosić bluzek na ramiączka, żeby było mi pięknie ... padało mało, głównie w nocy ....... kanapki ze śniadania wystarczały do południa ....na początku obiad gdzie się dało, byle ceny nie straszyły ...potem i w barze mlecznym smakowało ....... prośbę w kościele Piotra Skargi zostawiłam, który mój mały świat nazwał “jęczącym Piotrem”:)... długo by pisać ...... odpoczęlam od destruktywnie działającego na mnie otoczenia ........ i znowu chce mi się uciec ....... gdziekolwiek ... może mnie ktoś przygarnie jeszcze ... i jeszcze jedno, pracę dostalam ... byle jaką ...ale lepsza taka niż żadna ...........
...no jestem .... zmęczona fizycznie ale wypoczęta psychicznie ..... stęsknilam się za wami .... dziękuję za pamięć i cieple smsy:).....
Dowiedziałam się, że jeszcze przynajmniej pół roku mam z głowy ...... tragedia goni tragedię .....na horyzoncie nie widać nawet przebłysków światełka w tunelu ......na każdej płaszczyźnie mojego życia –klęska ........ jedyne dobre czego się dowiedziałam(dobre, jeśli można to tak nazwać), to to, że jeśli postanowię odejść, kiedyś tam będzie lepiej, nie od razu, ale kiedyś ....jeśli postanowię zostać ..to tylko odciągnę to w czasie .....bo za jakiś czas wypłynie ten sam problem i jest to jakby nieuniknione ........ i jak tu dalej żyć? Jak przetrwać jakieś tam pół roku, kiedy ci się wydaje, że nawet dnia już nie jesteś w stanie pociągnąć ...a o pracy nie mam nawet co na razie myśleć .......jutro wyjeżdżam ... choć na parę dni zapomnieć w jakim gównie się siedzi ...