..........
....wierzycie we wróżki?.....czy sprawdzilo się wam to co wywróżyly? .... a może wam się nie sprawdzilo? ...... ja bym wolala, żeby się nie sprawdzilo ..... zaczęlam się bać ......
Martynia
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
....wierzycie we wróżki?.....czy sprawdzilo się wam to co wywróżyly? .... a może wam się nie sprawdzilo? ...... ja bym wolala, żeby się nie sprawdzilo ..... zaczęlam się bać ......
...muszę gdzieś wyjechać .... odpocząć ..... wszystko jedno dokąd ... byle dalej stąd ..... żeby do końca nie zwariować ..... tak postanawiam .....
... zbyt długo to umiera ...cóż z tego, że śmiercią naturalną .... boli nie mniej niż umieranie na skutek ciężkiej choroby .....
... przydałaby się taka “dobra grecka śmierć” ... taka eutanazja na zmęczonej duszy nieuleczalnie chorego związku (a jednak chorego?) ..... ale związek to para ..... i ta eutanazja jest możliwa tylko wtedy, kiedy dwie strony jej pragną ..... cóż, kiedy jedna nie chce o niej słyszeć? ..... woli długie, bolesne umieranie ..... a może ma złudną nadzieję na wyzdrowienie?....
... kiedyś napisałam, że wszystko przemija losu koleją, ulicami dziwnych przeznaczeń ..... pamiętam co wtedy czułam ..... że to już blisko, że jestem na końcu tej ulicy, że wystarczy wejść w jakąś przecznicę i mieć świadomość, że to dobra droga .... dziś nadal plączę się po tej samej i szukam dobrego adresu .....
... czasem chciałabym mieć taką specyficzna wrażliwość, jaką miało starsze małżeństwo u Kolskiego w “Ładnym dniu” .... to jest ta nie zawsze rozumiana wrażliwość jaką miała np. moja babcia ...z pozoru bardzo prosta i nie dociekliwa osoba, żyjąca w swoim świecie ... niewielu było dane poznać jej mądrość, szczerość i tą właśnie wrażliwość ....... zrozumieć te jej małe wymagania wobec świata i ludzi ... trzeba było umieć jej słuchać ... i słyszeć to, co opowiadała między wierszami ...... prosta wiejska kobieta, przepracowana, po wojennych przejściach ... kiedyś zapytałam :”i co ja mam babciu robić teraz?” .... odpowiedziała: ”przecież ty to wiesz, ty tylko chcesz, żebym cię pogłaskała po głowie i powiedziała, że dobrze robisz” ...... nie bała się śmierci, bała się tylko, żeby nie umrzeć przed dziadkiem ... rozumiała śmierć jako naturalny stan rzeczy, “przecież Bóg tak chce, nie może być inaczej” ....... “jak się urodziłeś to i umrzeć trzeba” ...i ten Kolski tak pyta: ”dlaczego tam, na tej wsi, ci prości ludzie umieją umierać z godnością, nie boją się śmierci tak jak gdzie indziej, dlaczego ją rozumieją? .... “wielkie mi co umierać, byle nie koń pierwszy i nie stara pierwsza, jak przyjdzie czas to się umrze i tyle”- mówi główny bohater – a potem jeszcze ”taki koń co robi i taka kobieta co czeka w domu, to jest bardzo ważne w świecie” ...
.... tak sobie tego Kolskiego oglądałam i bardzo za Nią zatęskniłam, za tym, żebym mogła zapytać: “i co ja mam teraz zrobić babciu?” ...
.... rodzaj bakteriofobii .. wyrzuciłam prawie całe masło, bo przypomniało mi się, że rano ktoś smażył jajecznicę i mógł po jajkach dotknąć masła ....nie wiem też czy to nie rodzaj jakiegoś psychicznego oczyszczenia ... zawsze kiedy jest mi źle, a potrafi to trwać tygodniami ...kąpię się po trzy razy dziennie, jakbym chciała umyć sobie duszę ... nie jest to zwyczajne mycie, to kąpiel w gorącej wodzie, z ogromną pianą i szorowaniem ...potem jest lepiej ..... czuję się lepsza i bardziej “czysta” ...i wtedy sobie myślę: zaczynam wszystko od nowa ..... i to też nie jest zwyczajne myślenie, to nie są konkretne słowa w mojej głowie, ja to czuję ....... bo w wannie to w ogóle jest przyjemnie ...... świat jest piękniejszy, spokojniejszy, wyciszony ...... zmywam wtedy ten ciężar, ten smutek i to całe zło ..... to taki rodzaj bakteriofobii ..... psychicznej ....... przerzucany na masło, źle umytą szklankę, niedomyte ręce ..... wiem to ..bo kiedy jest mi dobrze ..... jem nawet truskawki po drodze ze sklepu i myję się szybko pod prysznicem .....
........każdy ma taki świat, za którym tęskni ..... każdy ma to miejsce na ziemi, gdzie nawet deszcz nie przeszkadza, gdzie lżej się oddycha, gdzie siada się z ulubionym kubkiem w ręku, włącza muzykę, która wzrusza ... miejsce, gdzie smakuje się każdą chwilę ..........śnił mi się dzisiaj ten świat....... niebiańska euforia ...... taki sen, którego opowiedzieć się nie da ...... to można tylko czuć i potem tęsknić za tym ... dotkliwe przebudzenie ... pstryknięcie czajnika, filiżanka, łyżeczka kawy, łyżeczka cukru, trochę mleka ...... rzeczywistość jest jak widać do wytrzymania ....
....a tak wogóle to postanowilam sobie, że to będzie najpiękniejsze lato w moim życiu ....i zamierzam slowa dotrzymać ....
....
cierpliwie czekam ... nauczyłam się tej cierpliwości, wypracowałam ją w sobie .... panuje też nad emocjami, choćby mi świat rwał na kawałki ... w środku coś chciałoby krzyczeć, setny raz tłumaczyć .... ale rozum doskonale wie, że każde wypowiedziane słowo będzie odbite z dużo większą siłą ...niepotrzebny dodatkowy ból ...... w samczych zapędach nie pamięta, że jestem człowiekiem, że mam duszę .... że prawdziwe oddanie jest możliwe tylko wtedy, kiedy jest miłość .... jakby zapomniał, co kiedyś powiedziałam ... próby wprowadzenia w nasze życie “normalności” potraktował chyba jako przyzwolenie, domagając się swoich praw w coraz bardziej chamski sposób ... jest “dobry”, wtedy, kiedy mu to pasuje ...odtrącany razi ze zdwojoną siłą ..... przyznaję, dopiero teraz go poznaję, odkrywa się po kawałku i zastanawiam się czym mnie jeszcze zaskoczy i z jaką mocą będzie zabijał ... nie miałam pojęcia, że można systematycznie niszczyć człowieka kilkoma słowami dziennie .... a taki porządny człowiek, odpowiedzialny w pracy, systematyczny, dobry kumpel, oddany przyjaciel, pomocny syn, dusza towarzystwa, szarmancki wobec kobiet .... ale czekam cierpliwie ... przyjdzie odpowiedni moment, kiedy tą cierpliwość stracę .....
“Był sobie ptak obdarzony parą doskonałych skrzydeł o bajecznie barwnych piórach, stworzony do swobodnego szybowania w przestworzach, ku radości tych, którzy obserwowali go w locie. Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła młoda kobieta i zakochała się w nim bez pamięci. Serce jej mocno zabiło, oczy zalśniły z zachwytu, gdy patrzyła jak z gracją szybuje po błękitnym niebie. Ptak poprosił ją, by mu towarzyszyła, i polecieli razem w pełnej harmonii. Kobieta podziwiała, czciła, wielbiła ukochanego ptaka. Lecz pewnego dnia pomyślała: ”A może on zechce odkryć dalekie krainy, poznać odległe zakątki świata?”. Przestraszyła się, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocha. I obudziła się w niej zazdrość, zazdrość o to, że ptak umie latać. Poczuła się samotna. “Zastawię na niego pułapkę – pomyślała – następnym razem, gdy się pojawi, już ode mnie nie odleci”. Ptak, który również był bardzo zakochany, przyfrunął do niej nazajutrz. Wpadł do klatki i nie mógł się już z niej wydostać – stał się więźniem. Kobieta napawała się jego widokiem. Był przedmiotem jej gorącej namiętności, pokazywała go przyjaciółkom, które wzdychały:” Naprawdę cudowny! Jaka jesteś szczęśliwa!”. Jednak z biegiem czasu zaszła w niej zadziwiająca przemiana: ponieważ ptak stał się jej własnością i nie umiała już go zdobywać, przestał ją interesować. A on, nie mogąc latać, z dnia na dzień pogrążał się w coraz większym smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła opadły – a kobieta zwracała mu uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła mu jedzenie. Pewnego dnia, gdy podeszła do klatki, okazało się, że ptak był martwy. Wpadła w rozpacz i odtąd ani na chwilę nie przestawała o nim myśleć. Ale nie pamiętała o klatce, pamiętała tylko dzień, kiedy ujrzała go po raz pierwszy, jak szybował wysoko w obłokach, swobodny i szczęśliwy. Gdyby mogła przyjrzeć się samej sobie, zrozumiałaby, że tym, co tak naprawdę ją wzruszało w ukochanym, była jego wolność, ciekawość świata, energia jego skrzydeł. Utraciła sens życia i śmierć zapukała do jej drzwi.
-Czemu przyszłaś? – zapytała udręczona kobieta.
- Abyście mogli być znów razem – odpowiedziała śmierć. – Gdybyś pozwoliła mu odlatywać i wracać, kochałabyś go i podziwiała do dzisiaj. Teraz jestem ci potrzebna, byś mogła go odnaleźć.” Paulo Coelho “Jedenaście minut”
...sami chcieliście .... ale nie ja to wymyślilam ....:)
Przychodzi facet do fryzjera:
- Niech mnie pan tak krótko opierdoli.
Fryzjer:
- Ty chuju!